Czwarty raz z rzędu. Tym razem 99% tarczy Księżyca. Jest poniedziałek, dziesiąty października. Pogoda po raz kolejny idealna. Muszę się przyznać, że nie chciało mi się po raz czwarty z rzędu jechać fotografować wschodzącego Księżyca. Ale przecież to jest tak cudowny widok, towarzyszą temu zawsze takie emocje… pojechałem.
Najpierw chciałem złapać go tuż nad horyzontem. Wzeszedł akurat nad jednym z nowo budowanych budynków w Rzeszowie na ulicy Wołyńskiej (7 km). Fotografując zauważyłem na tarczy Księżyca tzw. zielony promień, bardzo rzadkie zjawisko optyczne występujące raczej na słońcu… Polega ono generalnie na swoistym załamaniu światła pomiędzy warstwami atmosfery o różnych gęstościach i na górnej części tarczy ciała niebieskiego pojawia się na kilka sekund zielony kolor.
Po tych emocjach podjechałem szybko kilkaset metrów obok, gdzie udało mi się złapać naszego satelitę w klimatycznych okolicznościach polnej drogi i nad kościołem w Woliczce. Było już dosyć ciemno i warunki do fotografowania bardzo trudne, ale jakimś cudem się udało, ufff…. Zadowolony i naładowany endorfinami mogłem wracać do domu 😉

