Kiedy ja je ostatnio od siebie widziałem? Już nawet nie pamiętam. Na pewno dobrych kilka miesięcy temu. Już nawet zapomniałem sprawdzać warunki pogodowe umożliwiające dalekie obserwacje Tatr. Na szczęście dostałem cynk od Kolegi, a byłem w okolicy punktu widokowego, więc podjechałem kawałeczek i oto one – Tatry w całym swoim majestacie.
Widok, który nie może się znudzić. Odległe o 140 kilometrów Tatry robią wrażenie w porównaniu z odległymi o zaledwie kilka kilometrów domami i cudownie podświetlonym ostatnimi promieniami słońca zbożem, które miałem tuż u stóp.
