Czasami bywa tak, że to motyl przyleci do mnie, a nie ja latam (często bezskutecznie) za nim. Przyglądałem się krzaczkowi berberysu, czy aby nie ma na nim jakowyś owadów, kiedy ni stąd, ni zowąd nadleciał motyl i osiadł na wysokości oczu. Mało tego, zajął się wciąganiem nektaru i w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.

