– Do kościoła, to ja się zawsze stroje w najlepsze ciuchy jakie mam – przed niedzielną prymarią wystroiła się mała ciemka, albo motylka. Może nie do końca odpowiednio do sytuacji, ale co tam.

– Do kościoła, to ja się zawsze stroje w najlepsze ciuchy jakie mam – przed niedzielną prymarią wystroiła się mała ciemka, albo motylka. Może nie do końca odpowiednio do sytuacji, ale co tam.

Już zmierzchało i przechodząc z trudem zauważyłem, że to jednak nie jest część rośliny, a żywy motyl. Spomiędzy pni przezierało zachodzące słońce. Postanowiłem umieścić go w kadrze razem z motylem. Oczywiście nie obyło się bez przytulania się do… trawy tym razem 😉

Dobry wynik, na kilkadziesiąt (około pięćdziesięciu) zrobionych zdjęć, jedno wyszło w miarę ostre. Ale jak się ma do czynienia z modelem mającym ADHD, to tak bywa.

Trzeba uważać, gdzie się ląduje. Ten malutki chrząszczyk niefortunnie wylądował na mniszku i tak oto się to skończyło…

Malutkie, ospałe, niemrawe, ale powychodziły już na świat. Na dodatek jeszcze mocno wystraszone, przy najmniejszym trąceniu listka, momentalnie, swoim zwyczajem, przykurczają nóżki i spadają.


Nie, nie, to nie jest jeden i ten sam złotook. Spotkałem ich aż dwie sztuki i każdego udało mi się sfotografować. Dwie sztuki, które siedziały spokojnie na drzewie. Pozostałe latały jak szalone mi przed nosem.


O palmę to raczej ciężko w naszym kraju, no chyba, że komuś odbije… Ja znalazłem małą namiastkę owej.


Ostatnio mam szczęście do znalezisk występujących na starych pniach. Wytłumaczenie jest proste, jeśli owadów brak, to zauważa się inne ciekawostki. Tym razem maluteńka paprotka próbowała swych sił w zagłębieniu pnia.


Powiem tak, im bardziej z nosem w trawie człowiek spaceruje, tym ciekawsze rzeczy wypatruje. Tym razem biłem pokłony przed wysokim kaczeńcem rosnącym w zagłębieniu starego pnia po ściętym drzewie. Kiedy głowę z aparatem przytuliłem do gołej ziemi, powstało takie zdjęcie.

Jedna z moich poważniejszych zdobyczy tej wiosny. Mały sympatyczny ryjek i siedział sobie jak gdyby nigdy nic na młodych listkach. Tuż obok na innym liściu siedział drugi taki sam. Może to jego małżonka, nie wiem, nie udało mi się jej sfotografować.
