…tym razem jednak z małym, kudłatym dodatkiem.


…tym razem jednak z małym, kudłatym dodatkiem.


Matylda nabiera intensywnie ciałka. Czasami nie nadążam nakładać jej kolejnych porcji mięsnych kąsków 😉 A w przerwach na jedzenie uwielbia się wylegiwać i wiązać sadełko w jesiennym słońcu od czasu do czasu poziewując.


Zimy na razie nie będzie. Matylda nadal się lini i nie nabiera ani trochę tłuszczyku.

– Poudaję trochę ptaszka. Siądę sobie cichutko między gałęziami a kiedy nadleci ptaszek, ja go cap! I obiadek gotowy – Matylda lubi przesiadywać na wysokich miejscówkach, skąd ma dobry widok na cały ogród. Niestety lubi też polować na ptaki.

Dawno Matylda nie gościła na fotoblogu. Ostatnio nawinęła mi się parę razy przed obiektyw, no to zamieszczam.



Ostatnio nazwałem ją Beczką. Po zrobieniu tego zdjęcia zyskała nową ksywę – Wałek do Ciasta. Jedno i drugie doskonale do niej pasuje… Mowa oczywiście o Matyldzie. Jeśli będzie tyła w takim tempie, strach się bać, co będzie pod koniec zimy.


Trochę zaniedbałem opowieści o moich pupilkach. A właściwie pupilku, bo Azor zaginął na początku sierpnia. Zdarzało się, że nie było go w domu cały dzień, bądź dwa, ale tym razem zaginął bez śladu
Z tego faktu ucieszyła się oczywiście Matylda, bo nie specjalne lubiła Azora. O ile wcześniej ze względu na niego była gościem w domu, to od tamtej pory znów regularnie przychodzi do domu i nie bardzo chce się z niego ruszać. Poza tym zaczęła się obżerać na zimę i dziś ma ksywkę Beczka.

Dawno nie było mojej sfory. Nic się nie zmieniło, Azor i Matylda nadal się unikają, choć najczęściej bacznie śledzą, co robi ten drugi…


Przed pójściem do dentysty MaTyLDa ćwiczy otwieranie pyszczka 😉
