Tego dziwoląga już kilka razy spotkałem w tą swoją pokuloną trąbą.
Może można o nim powiedzieć i coś dobrego, ale z wyglądu to jest wyjątkowo odrażający…

Tego dziwoląga już kilka razy spotkałem w tą swoją pokuloną trąbą.
Może można o nim powiedzieć i coś dobrego, ale z wyglądu to jest wyjątkowo odrażający…

Przemykając miedzą obok pola pszenicy zauważyłem na jednym z kłosów coś dużego i czarnego. To pani muchowa ćwiczyła pompki z obciążeniem zrobionym z męża…

– Najbardziej to lubię tułowiem w dół. Wtedy mi się lepiej myśli…

Wracałem już do domu, kiedy ich zobaczyłem. Splecionych w miłosnym uścisku. Może nam to miłosnego uścisku nie przypomina, ale dla nich taki właśnie jest.
Pierwszy raz udało mi się zobaczyć i sfotografować bzygowate (Syrphidae) w trakcie prokreacji 😉

Trochę na niego się napolowałem. Z bliska niestety nie ma szans go sfotografować, bo jest zbyt szybki. Nie zatrzymuje się w jednym miejscu dłużej niż na chwilkę. I chyba nigdy nie nie przestaje być w locie…


Ciekaw jestem jak smakuje miód lawendowy. Miałem okazję smakować wielokwiatowe, rzepakowe, lipowe, akacjowe lub spadziowe. Miód z samej lawendy musi mieć specyficzny smak, ale wytłumacz tu pszczółkom, aby zbierały tylko lawendę…



Rodziców nie poznałem, ale dzieciaki mogę doglądać codziennie. Wykluły się jakiś czas temu i mieszkają na pojedynczej wysokiej trawie nad samym stawem. Mają się nie najgorzej, niestety codziennie jest ich mniej


Zajęty był zlizywaniem czegoś z kłosa pszenicy.

Kiedy zbliżyłem do niego obiektyw, spojrzał weń groźnym wzrokiem…

A potem odleciał, ale tego już nie uwieczniłem.


Nie zagrzewały miejsca na zbyt długo. Podlatywały…

Spijały z lawendy, co trzeba…

…i odlatywały na następny kwiat.



Daleko nie musiałem szukać, przyleciał do ogrodu i hasał po okolicznych roślinach. A potem odleciał i tyle go widzieli…
