Dzisiaj kolejne zdjęcia z bieszczadzkiego szlaku. Poprzednie pokazywałem tydzień temu.






Dzisiaj kolejne zdjęcia z bieszczadzkiego szlaku. Poprzednie pokazywałem tydzień temu.






We wrześniu miałem okazję przespacerować się bieszczadzkim szlakiem, który już kiedyś dane mi było przejść i o którym pisałem. Jednak wtedy mimo majowej pory towarzyszył mi deszcz i śnieg. Tym razem pogoda była wyśmienita.






Założyła na grzbiet srebrzysta suknię, wystrojona i wypachniona czekała na swojego towarzysza. Wybierali się na bal charytatywny organizowany u biedronek.

Nie dość, że usiadł w plątaninie jakowyś chaszczy, to nie potrafił zagrzać miejsca na dłużej, niż kilka sekund. Kraśniki już tak mają, albo siedzą spokojnie i nic ich nie wzrusza (bardzo rzadko), albo mają ADHD (prawie zawsze).

Kiedy w lipcu fotografowałem tego pluskwiaka nie miałem pojęcia, że dokładnie pół roku później będzie mi tak samo ciekło z nosa jak jemu 😦

Król Azjatycki Melchior, wyobraźcie sobie, spoczywał w moim ogródku w drodze do Betlejem… Ale gdzie byli pozostali dwaj…

Kiedy się ma oczy po bokach głowy, jak na przykład kura lub indyk, to nie jest łatwo wszystko dostrzec. Czasami trzeba przechylić główkę. Ta mucha miała obczajkę opanowaną do perfekcji.

To chyba jakaś inwazja złodziei zboża…

Na bal dla przebierańców wybiera się dziś skakun. Przebrał się za czarnoksiężnika z krainy Oz.

Duuużo zdrowia w Nowym Roku! 😉

Tego pluskwiaka nakryłem, jak próbował podprowadzić rolnikowi jedno ziarno ze źdźbła. Mocował się z nim dosyć długo zapierając się tylnymi nogami, ale rady nie dał. Wyszło mu to na zdrowie, bo zboże było niedojrzałe.
