Na skraju lasu zauważyłem dwie roślinki z zasuszonymi liśćmi, w których znajdowało się po kilka dziurek. Siedziało na nich kilka złotooków, a jeden z nich wystawiał głowę z owego listka.


Po chwili wyszedł z dziurki i odleciał.

Na skraju lasu zauważyłem dwie roślinki z zasuszonymi liśćmi, w których znajdowało się po kilka dziurek. Siedziało na nich kilka złotooków, a jeden z nich wystawiał głowę z owego listka.


Po chwili wyszedł z dziurki i odleciał.

Spacerowałem po lesie w poszukiwaniu owadów. Żadnego nie mogłem spotkać i wtedy coś dużego wylądowało mi na ramieniu. Odruchowo próbowałem to coś strząsnąć z siebie, ale przyczepiło mi się do dłoni. Okazało się, że to całkiem przyjemny chrząszczy z rodziny kózkowatych (Cerambycidae) – Ostrokrywka nieparka (Oxymirus cursor).




Jak to zobaczyłem, to najpierw mnie wzdrygnęło. Potem ostrożnie do tego czegoś podszedłem. Na czubku dwóch pokrzyw znajdowała się ciekawa budowla. Zostały misternie połączone ze sobą czymś w rodzaju pajęczyny, a na tym całe stadko wijących się larw. Ciekawy jestem, co się z nimi będzie dalej działo i co się z nich wykluje… Jeśli czas pozwoli postaram się tam jeszcze zaglądnąć.



W długi majowy weekend spędziłem dużo czasu na fotografowaniu owadów. Po dwóch sezonach, kiedy nieco odpuściłem ten temat na rzecz krajobrazów, znów mnie makrofotografia wciągnęła.
Udało mi się po raz drugi sfotografować mrówkę królową. Biegała po wystającej z ziemi gałązce, lub resztce małego drzewka. Fotografowałem na oślep. Nie próbowałem nawet na nią idealnie wyostrzyć, bo nie było na to czasu. Łut szczęścia i okazało się, że dwa zdjęcia nie są takie złe.
Obstawiam, że to albo mrówka ćmawa (Formica polyctena), albo rudnica (Formica rufa).


Wędrując po lesie trafiłem na jednaj z dróżek na siedlisko tych ładnie ubarwionych chrząszczy. Ośmielę się oznaczyć je, jako zmorszniki (Paracorymbia) z rodziny kózkowatych (Cerambycidae). Pochłonięte były rozmnażaniem, a te które jeszcze nie miały pary nerwowo rozglądały się za partnerem/partnerką.


Niby taki pospolity, a do tej pory go nie spotkałem. W sobotę, przechadzając się po lesie zauważyłem coś czarnego na pniu po ściętym drzewie. To żuk leśny (Anoplotrupes stercorosus) uciął sobie małą przedpołudniową drzemkę.


Małe to było i włochate. Że małe to wiedziałem wcześniej, że włochate przekonałem się dopiero na ekranie monitora. Nie licząc na dobre zdjęcie postanowiłem jednak to coś sfotografować. Nie potrafię określić nawet, czy to muchówka, ćma, czy jeszcze coś innego.


Kilka lat temu, na początku makroprzygody odkryłem kulkina dębie, rok temu szyszki. Wczoraj przyroda zadziwiła mnie kolejny raz. Na rosnącym na zboczu lasy dębie odkryłem duże (do 2,5 – 3 cm) czerwono – zielone jabłuszka. Wyrastały one jakby z końcówek gałęzi. To galas Korzenicy dębowej (Biorhiza pallida), błonkówki należącej do rodziny galasówkowatych (Cynipidae). Galasówka kollara składa jaja na końcach pędów dębu, gdzie tworzy się galas hamując wzrost uszkodzonej gałązki.





WITOLD OCHAŁ PODKARPACIE GALASÓWKA KORZENICA DĘBOWA BIORHIZA PALLIDA 3.05.2018 BŁONKÓWKA CYNIPIDAE
Oleicę fioletową (Meloe violaceus) do tej pory spotykałem dwukrotnie. W ubiegły poniedziałek wypatrzyłem parę. Na zdjęciu doskonale widać, jaka jaka jest różnica gabarytów między samicą i samcem. Samiec jest prawie dwukrotnie mniejszy.

Paź królowej (Papilio machaon), to było moje marzenie od dawna. Przedwczoraj udało mi się go po raz pierwszy zobaczyć na żywo i sfotografować, choć to drugie łatwe nie było. Wiał mocny wiatr, a paź przysiadał tylko na chwilkę na kwiatkach. Na dodatek, żeby nie spaść musiał cały czas wachlować skrzydełkami.

