Pod koniec września podczas kilku ciepłych dni na cyniach rosnących w ogrodzie spotkałem malutkiego kwietnika (Misumena vatia).


Pod koniec września podczas kilku ciepłych dni na cyniach rosnących w ogrodzie spotkałem malutkiego kwietnika (Misumena vatia).


Jesień to zdecydowanie czas pająków. Spacerując po łące staram się zawsze omijać ich pajęczyny, ale nie zawsze się to udaje. Tego spotkałem w końcówce lata nad stawem i o mało nie wpadłem do wody omijając jego pajęczą konstrukcję 😉


Jak nie ma co jeść, to i mrówka smakuje doskonale. Ponoć pająki zabierają się do konsumowania mrówek w ostateczności. Ta ostateczność chyba właśnie miała miejsce ponad tydzień temu. Bokochód (Xysticus) wyglądał na tak zdesperowanego, że zjadłby nawet gotowaną marchewkę na słodko, a co dopiero mrówkę.

W sierpniu na łące królują oczywiście pająki. Ten tu siedział sobie na samotnie, a w pobliżu nie było żadnej pajęczyny. Być może wybrał się na spacer nieco dalej od swojego domu, albo po prostu pokonał go mocniejszy podmuch wiatru.

Dwie takie okazałe pajęczyce zadomowiły się na dobre w moim ogródku i o dziwo (!) zapamiętałem miejsce ich bytowania. Przechodząc koło ich pajęczyn nie sposób ich nie zauważyć.

Czekały z niecierpliwością na ten dzień, na dzień dziecka. Wyrazy współczucia dla rodziców, jeśli każdego z nich chcą obdarować choćby skromnym prezentem…



Na listku narcyza siedział sobie maleńki pajączek. Mimo niezbyt ciepłego wieczoru nie schował się do swojego domku. Ale skoro w końcu przyszła wiosna, to po co siedzieć w domu…


Ciepełko, miękka dmuchawcowa pierzynka, długie jasne wieczory. Czekamy na to z utęsknieniem.

Stał sobie w ogrodzie i cały czas mi coś pokazywał na migi. Niestety, nie mam pojęcia o co mu chodziło….

Na jednym z ogrodowych krzewów, zabijcie mnie, nazwy sobie teraz nie przypomnę, często mogę liczyć na obecność tych malutkich zielonych pajączków.
