Wracałem z fotografowania wschodzącego Księżyca. Umierałem, bo było pod górkę, a tu nagle ni stąd ni zowąd w okolicy Księżyca pojawił się motoparalotniarz! Niestety w dalszej okolicy. Zacząłem biec ile sił w nogach, aby złapać go na tle Księżyca, a jak się okazało miałem do przebiegnięcia kilkaset metrów. Kiedy wreszcie ustawiłem się odpowiednio, motoparalotniarz był już dosyć blisko mnie i na dodatek zmienił kurs. Ale kadr jaki jest to jest i nie narzekam, bo jak dla mnie sztos i niesamowite szczęście 😉

Ty to masz szczęście. Bardzo fajny kadr. 🙂
PolubieniePolubienie
Powtarzam – czasami tylko 😉 Takie z księżycem to np. pierwszy raz się udało 🙂
PolubieniePolubienie
Powtarzam – czasami. Takie to np. pierwszy raz się udało 🙂
PolubieniePolubienie