Na 3 dni przed opadami śniegu, w dzień, kiedy była „niebieska” pełnia Księżyca, miał miejsce niesamowity zachód słońca. Tradycyjnie pojechałem w plener z jednym obiektywem, na dodatek tele. Kto się mógł spodziewać, że księżyc pokaże się tylko na chwilę, ale poza tym niebo zgotuje prawdziwy spektakl. Na szczęście został jeszcze smartfonowy aparat.
Zdjęcia w kolejności od zrobionego najpóźniej do zrobionego najwcześniej. Pierwsze na zachód, drugie na południe, trzecie na wschód. Jedynie północne niebo nie nabrało koloru.



WITOLD OCHAŁ PODKARPACIE GÓRA ROPCZYCKA ZACHÓD SŁOŃCA WIECZÓR ZMIERZCH NIEBO CHMURY