Mimo, że jest zielony i na zielonych powinien się skutecznie kamuflować, dosyć często go spotykam. Wcale nie wygląda jak owad, bo nie widać na nim, ani oczu, ani czułek, ani nawet skrzydeł.

Tarczyk zielony (Cassida viridis)
Mimo, że jest zielony i na zielonych powinien się skutecznie kamuflować, dosyć często go spotykam. Wcale nie wygląda jak owad, bo nie widać na nim, ani oczu, ani czułek, ani nawet skrzydeł.

Wiatr był tak mocny, że ów chrząszczyk nie zdołał utrzymać swoich czułek w należytym położeniu.

Trochę miałem stracha przed pokazaniem tego zdjęcia, bo mija któryś tam z kolei sezon, a ja wciąż nie zapamiętałem, czym różnią się obryzgi od naliściaków. Coś mi świta, że chodziło o dziurkę w nosie, ale które z nich ją mają, a które nie, nie przypomnę sobie za nic Zresztą… ten i tak ma wąsy i nie da się zauważyć.

Nie wiem skąd pot na jej plecach, wcale nie było aż tak gorąco…

Pierwszy sfotografowany tego sezonu pająk, to bokochód. Nigdy nie widziałem, jak chodzi bokiem, ale pewnie to prawda….

Mrówki fotografuję dopiero wtedy, kiedy nie ma na czym zawiesić obiektywu. Tak było i tym razem. Gdzie jak gdzie, ale na narcyzach zawsze można spotkać jakowąś mrówkę.


To było wtedy, kiedy spotkałem wiele leni marcowych. Myślałem, że tylko lenie się leniły tego pochmurnego popołudnia. Ale nie…

Pierwsze owady jakie prawie co roku spotykam na wiosnę to ochotki. A miejsce w jakim najczęściej na wiosnę spotykam owady, to krzak rododendrona. W tym roku nie było inaczej.

Zazwyczaj odpuszczam sobie latanie za motylami, jeśli usiądzie i czeka, to OK, ale w innym przypadku daje mu spokój. tym razem nie odpuściłem, ale ostatnie 5 metrów nie chciałem ryzykować i uskuteczniłem czołganie się. Udało się 😉

Siedziały i czekały. Jedna patrzyła w jedną stronę, druga w przeciwnym kierunku. Koszyczki poustawiały na skraju liścia. Wielebny się spóźniał. Ale nie mogły odejść, zanim ten nie poświęci ich koszyczków pełnych mszyc, bo co postawiłyby na świątecznym stole…
Spokojnych i pogodnych Świąt 😉
