Lenie marcowe (Bibio marci) gościły już tutaj w tym roku. Osobno samiec i osobno samica, a dziś obydwoje naraz i to w sytuacji mocno intymnej…

Lenie marcowe (Bibio marci)

Lenie marcowe (Bibio marci)
Lenie marcowe (Bibio marci) gościły już tutaj w tym roku. Osobno samiec i osobno samica, a dziś obydwoje naraz i to w sytuacji mocno intymnej…
– Całe życie byłam fanką Pszczółki Mai. Poprzez operacje plastyczne dążyłam do wyglądu zbliżonego do niej. I co wy na to, udało się choć trochę?
– Jeszcze tylko kilka ruchów i wyswobodzę się z tego mało wygodnego i na dodatek niemodnego wdzianka – myślała wyliniająca się mszyca, którą przyłapałem na liściu brzozy.
– Choć mała, musimy zająć się ważnymi sprawami – namawiał pan biedronek swoją partnerkę. A testosteron aż mu wrzał w małym owadzim ciałku.
Tej wiosny niezapominajki dosłownie opanowały cały ogród. Zasiały się w najmniej spodziewanych miejscach. Miło z ich strony.
A jeszcze milej ze strony robaczków, które je zasiedlają.
– Ach, jakby to było fajnie, gdyby jedzonko samo do mnie przychodziło, ewentualnie przypełzało. Świat byłby o wiele piękniejszy.
– Jak to dobrze, że są długie weekendy. Można i odpocząć, i zrobić wiele pożytecznych rzeczy. Ja skupiam się na tym pierwszym, na odpoczynku. – rozprawiał wtyk straszyk.
Mimo, że jest zielony i na zielonych powinien się skutecznie kamuflować, dosyć często go spotykam. Wcale nie wygląda jak owad, bo nie widać na nim, ani oczu, ani czułek, ani nawet skrzydeł.
Wiatr był tak mocny, że ów chrząszczyk nie zdołał utrzymać swoich czułek w należytym położeniu.
Trochę miałem stracha przed pokazaniem tego zdjęcia, bo mija któryś tam z kolei sezon, a ja wciąż nie zapamiętałem, czym różnią się obryzgi od naliściaków. Coś mi świta, że chodziło o dziurkę w nosie, ale które z nich ją mają, a które nie, nie przypomnę sobie za nic Zresztą… ten i tak ma wąsy i nie da się zauważyć.