Zazwyczaj kiedy wybieram się na grzyby, te jadalne są już dawno pozbierane. Tym razem trafiłem na kilkanaście muchomorów i sprawiły mi większą frajdę niż choćby borowiki albo kozaki.








Zazwyczaj kiedy wybieram się na grzyby, te jadalne są już dawno pozbierane. Tym razem trafiłem na kilkanaście muchomorów i sprawiły mi większą frajdę niż choćby borowiki albo kozaki.








Jeszcze kilka kadrów z końcówki lata.



Ten złotook ma zdecydowanie duszę artysty. Próbował tak wpasować się w łodyżkę, żeby na zdjęciu wyglądać jak najkorzystniej.

Ten to potrafi się wyluzować jak mało kto.

Wśród wyschniętej trawy zauważyłem wkomponowanego karłątka. Również on wydawał się być zmęczony tymi upałami.

To jest czas tygrzyków, gdzie się nie oglądnę na ostatnio odwiedzanym chwastowisku, tam tygrzyk.


Na tę parkę i kilka innych natknąłem się początkiem sierpnia. Był późny wieczór i zdawało się, że zasnęły podczas tej, widocznie nudnej dla nich, czynności.

W świetle zachodzącego słońca wypatrzyłem małego motylka, albo ćmę. Zwijał i rozwijał swoją trąbkę, ale wyglądało, jakby robił to przez sen…

Na źdźble owsa bujał się niewielki pluskwiak. Wyglądało na to, że całkiem dobrze się bawi.

Mikroskopijna muszka siedziała sobie na jakimś ździebełku i to wystawiała, to chowała swoją trąbkę.
