Dzisiaj swój dzień po raz czwarty mają moje trzy rozrabiaki. Przybłędy, które są już nami prawie pół roku, ale do tej pory mimo starań pozostają nieufne, choć od czasu do czasu w przypływie czułości dadzą się poczochrać. Prym wiedzie czarny Morgan. Jest pierwszy i do głaskania i do pozowania do zdjęć.



Tutu omija mnie raczej szerokim łukiem. Poza porą karmienia rzecz jasna.

I Fazi, który chciałby wskoczyć na kolana, ale dzikość jego przodków mu na to nie pozwala 😉

A tu wcześniejsze zdjęcia trojaczków: KLIK