W tym roku później niż zazwyczaj, ale zakwitły w końcu. Fiołki, czy też bratki.



W tym roku później niż zazwyczaj, ale zakwitły w końcu. Fiołki, czy też bratki.



Już przygotowałem ten wpis, kiedy przypomniało mi się, że gdzieś teraz przypada dzień niezapominajki. Wrzuciłem zapytanie w googla i okazało się, że to dokładnie dziś. Zatem drogie niezapominajki, dużo słońca, w sam raz deszczu i żadnych mszyc!


Porzucam na jeden dzień owady, aby wrzucić kilka zdjęć z zaprzyjaźnionego ogródka.




Powiem tak, im bardziej z nosem w trawie człowiek spaceruje, tym ciekawsze rzeczy wypatruje. Tym razem biłem pokłony przed wysokim kaczeńcem rosnącym w zagłębieniu starego pnia po ściętym drzewie. Kiedy głowę z aparatem przytuliłem do gołej ziemi, powstało takie zdjęcie.

Mam w „swoim” lesie takie miejsce, gdzie co roku wiosną mogę na niego liczyć. Malutka polanka, a na niej jeden stary pień, którego lubi porastać ten szczawik.


Hiacynty to już pełną parą.

Może trochę i przesadziłem z obróbką, ale co tam, raz na jakiś czas… 🙂

W weekend tylko sobota zostawała na fotografowanie, bo w niedzielę jak wiadomo było załamanie. Miałem rankiem tylko chwilkę czasu, aby wybrać się w plener. Jak na złość nic ciekawego nie rzucało mi się w oczy. Więc nie zważając na mokrą ziemię tuż obok strumyka rzuciłem się na w/w, aby zrobić tę jedną z niewielu fotek.

Żółte krokusy, to wiadomo, czasem wyskoczą jeszcze przed ostatnim śniegiem. Ale kiedy zakwitną fioletowe, to już wiosna pełną parą. Śnieżyczki, które dwa tygodnie temu ledwo rozkwitały, wczoraj były w pełnym rozkwicie. W innym miejscu, bardziej zacienionym dopiero powoli rozkwitają nowe.




W ogródku nie tylko śnieżyczki i krokusy kwitną. Także wilczełyko wypuszcza malutkie różowe kwiatki.




