Riverdance

Jadę ja sobie jak gdyby nigdy nic rowerem, dopiero co wstało słońce, a tu na drodze spotykam taką oto koleżankę w tym jakże niesamowitym świetle! Standardowe postępowanie – szybie zatrzymanie, sięgnięcie do sakwy po aparat i oto mamy panienkę w cudownych okolicznościach przyrody.

Ta tu była na tyle miła, że zechciała na odchodnym zatańczyć riverdanca 🙂 A wszystkiemu z łąki obok przyglądał się bociek.

Woalka z mgły

Czy ktoś o zdrowych zmysłach wstaje w niedzielę, dzień wolny o czwartej rano? No chyba tylko ci, co cierpią na bezsenność. Nie! Również rowerzyści i fotografowie. Właśnie dla takich widoków jak poniżej.

Po sobotniej porażce pogodowej, niedzielny poranek przyniósł przepiękne widoki w postaci urokliwych mgiełek. Podmokłe łąki i stawy zostały przyozdobione cieniutką woalką mgły. A słońce i chmury pokolorowały ja na sobie tylko znane kolory.

Rowerowe kwadraty

Ostatnio trafiłem na ciekawą zabawę w sieci – otóż mapa została podzielona na kwadraty o boku około 1,5 kilometra i widz polega na tym, aby przez jak najwięcej tych kwadratów przejechać rowerem (zainteresowanych odsyłam do artykułu na ten temat: https://roweroweporady.pl/rowerowe-kwadraty-co-to-jest/ ). Teraz bujam się rowerem po okolicy i uzupełniam brakujące kwadraty. A żeby do co niektórych dotrzeć trzeba mocno pokombinować. Więc jest zabawa i przy planowaniu tras i później przy docieraniu do celu nieraz po bezdrożach (!)

W sobotę miała być mgła i przebijające się przez nią słońce. A była tylko mgła. A, i jeszcze była straszna wilgoć i chmury. Mimo to wystartowałem równo o piątej i nie żałuję, bo mimo niedogodności było fajnie. Udało się zrobić raptem kilka kadrów:

Kiedy ruszałem, ze względu na mgłę i zachmurzenie było jeszcze ciemno.
To nie kapliczka między drzewami! 🙂
Opuszczony
Pilnują
W lesie niezmiennie pięknie! Tylko te komary…
Daszek

Mimo wczesnej pory

Po deszczu zazwyczaj jest mgliście. Po ciepłym dniu i chłodnej nocy podobnie. Po kilku dniach pluchy nie mogłem doczekać się lepszej pogody. Rower nie może stać bez ruchu dłużej niż dwa dni! No a takie okoliczności przyrody mimo chłodu i wczesnej pory zachęcają do aktywności na świezym powietrzu z przerwami oczywiście na fotografowanie.

Esploracja oddalona

Niedzielny poranek. Nie robiłem planów na rano, ale sam z siebie obudziłem się po czwartej. Odwróciłem na drugi bok i… już nie usnąłem. To musiał być znak. Wsadziłem rower na samochód i podjechałem kawałek od domu, aby aksplorować coraz to nowe tereny.

Tu na dzień dobry trafił mi się taki cudowny widok. Stawy po żwirowni przykryte warstewką mgły, a na niebie to samo co w wodzie. Niezapomniany widok i motywujący do dalszego poszukiwania piękna natury.

Z zaskoczenia

Wschody i zachody słońca mam prawie na codzień. Księżyca – co miesiąc. Ale trafić na taki niby zwyczajny obrazek – to cieszy jeszcze bardziej niz niejeden warun na niebie.

Jechałem rowerem pod solidną górkę, gdy zza zakrętu wypadło dwa konie ze źrebakiem, które prowadziły ze sobą swojego pana i zapewne jego córkę. Zwiewałem w rów szybciej niż ustawa przewiduje, jednocześnie wyrywając z sakwy aparat. Zanim doszedł mnie powiew wiatru za nimi, już pstrykałem fotkę.

Za dużą mgłą

Dziś pokażę kolejną porcję fot zrobionych podczas wczesnoporannej wyprawy rowerowej. Tak sobie jadąc wąskimi śródpolnymi drogami trafiłem na tak fascynujący widok, że aż mi dech zaprało.

Wyglądające zza koron drzew słońce i mgła stworzyły spektakl tak nieziemski, że zamarłem w bezruchu zapisując ten obraz we własnej głowie, i dopiero po chwili się ocknąłem, aby robić zdjęcia.