Dnia powoli ubywa. Mija już miesiąc od przesilenia letniego. Jedyne co mnie cieszy, to że wschód słońca jest coraz później. Piąta rano brzmi lepiej niż czwarta trzydzieści. A tylko rano możemy napotkać tak cudowne światło. I to nie ważne gdzie jesteśmy. W śrdoku lasu, w polach, na łące, czy na zwykłej asfaltowej drodze. Te kilkadziesiąt minut, czasami godzina i dłużej to z pewnością najpiekniejsze co może nas spotkać, jeśli chodzi o wizualne doznania.

To światło i ta mgiełka… cudnie. 🙂
PolubieniePolubienie