On chciał, ona chciała, więc wszystko było jak należy.

On chciał, ona chciała, więc wszystko było jak należy.

Już z półtorej godziny cierpliwie szukałem owadów do fotografowania. Powiedziałem sobie, a raczej moje kolana powiedziały mnie – koniec klęczenia i kucania. Kiedy tylko podniosłem się na proste nogi, na wysokości oczu na młodych listkach jakowegoś drzewa zauważyłem tego pluskwiaka.


Kiedy wszystkie owady dookoła łączyły się w pary ten samotny Wujek cierpliwie czekał, aż jakowaś Wujkowa zainteresuje się jego skromną osobą. Bo on z natury nieśmiały był.

Wczoraj bohaterką wpisu była pani Leniowa, dziś pan Leń. W sobotę panów Leni widziałem całkiem sporo, wszystkie, pewnie ze względu na pochmurną pogodę siedziały grzecznie na łodygach i zachowywały się jak typowe lenie.

Dosyć niezgrabnie zachowywał się na tej trawce. Być może był tuż po solidnym niedzielnym obiedzie (zdjęcia robiłem wczoraj koło czternastej) albo to kwestia braku kondycji po zimie.


Sprawiał wrażenie takiego, który mocno trzyma się tego, na czym siedzi. Mimo, że obejmował łodygę wszystkimi nogami i z całych sił, kiedy ostrożnie przygiąłem łodygę do następnych zdjęć, spadł jak kamień w wodę. Następnym razem, kiedy będzie chciał się zdrzemnąć powinienem przypiąć się za pomocą uprzęży wspinaczkowej.

Od kilku dni „Co mi się nawinęło przed obiektyw…” ma swój fanpage na fb. Jak ktoś ma ochotę, to można „lubić” 😉
Trochę jeszcze zimno, ale trzeba sobie jakoś radzić. Tylko na chwilę przysiadła, bo cały czas starała się być w ruchu, żeby nie zmarznąć.

Wczoraj trochę popadało. Biedna pszczółka nie zdążyła przed deszczem wrócić do swojego ula. Mokra i zmarznięta kuliła się pod ścianą domu. Wziąłem ją na liścia i zaniosłem do kotłowni układając blisko pieca. Jak się rozgrzeje i wyschnie, poleci do swojego domu.


Jeśli pierwszym robaczkiem, jakiego sfotografowałem w tym sezonie jest pędruś (Apion sp.), to musi dobrze wróżyć na cały sezon. Rozchodzi się o to, że to jeden z najsympatyczniejszych owadów, jakie spotykam.

Zastanawiałem się nieraz po co smętce takie dziwne rogi na czole. Jakoś nie wyobrażam sobie dwóch bodących się smętek…
