Kiedy wracałem z porannego spacerku, o którym pisałem wczoraj, dokładnie w miejscu, gdzie chwilę wcześniej obserwowałem wschód słońca stała sobie sarenka z koziołkiem.


Kiedy wracałem z porannego spacerku, o którym pisałem wczoraj, dokładnie w miejscu, gdzie chwilę wcześniej obserwowałem wschód słońca stała sobie sarenka z koziołkiem.
Kilka lat temu pod koniec października trafiłem na taka oto instalację. Wielce prawdopodobne, że to galasówka Szypszyńca różanego (Rhodites rosarum), błonkówki z rodziny galasówkowatych.
– Moim pra pra przodkiem był i stąd mi pozostały te kolce na grzbiecie…. a owłosione oczy to nie wiem po kim…