Powroty z dyskoteki łąkowej bywają trudne. Tego delikwenta spotkałem późnym popołudniem, a do domu miał jeszcze kawał drogi i na dodatek w odwrotnym kierunku.

Powroty z dyskoteki łąkowej bywają trudne. Tego delikwenta spotkałem późnym popołudniem, a do domu miał jeszcze kawał drogi i na dodatek w odwrotnym kierunku.

W połowie kwietnia już zaczynało robić się zielono, jednak ten chrząszcz wolał przesiadywać na uschniętej trawie. Podyktowane to było względami estetycznymi, lepiej prezentował się tu kolorystycznie.


Odniosłem wrażenie, że coś stało mu się z nosem. Na mój gust powinien mieć nieco dłuższy ryjek. A może to taki gatunek krótkonosy…

Na początku wiosny w tym miejscu spotykałem najwięcej leni marcowych. Być może to ich jaja..

Pod koniec kwietnia spotkałem tego pająka. Pewnie przygotowywał miejsce dla swojej przyszłej rodzinki 😉

– Jestem taki malutki, że poudaję trochę kleszcza, posiedzę tu na koniuszku a może uda mi się kogoś złapać, kto przetransportowałby mnie na drugi koniec łąki. Skrzydełka trzeba oszczędzać.

Na taką scenkę natknąłem się kilka tygodni temu spacerując po łące. Konik niestety był już martwy, nie dało się mu w żaden sposób pomóc

Nie często udaje mi się sfotografować tę popularną muchę. Zazwyczaj są one bardzo płochliwe. Ta nic sobie nie robiła ze spotkania z obiektywem.

Nie wiem co tu miało miejsce, ale mogę tylko podejrzewać, że samica pajęczyca, jak to mają w zwyczaju, zjadła samca tuż po upojnej nocy…


Pomarańczowy płaszcz, pomarańczowe pantalony na każdą z trzech par nóżek. Po płaszczem pomarańczowy sweter, pod swetrem pomarańczowy podkoszulek. Majtki też pomarańczowe. A nawet skarpetki. Tak wystroił się ten sympatyczny chrząszczyk, wybierając się na popołudniowy spacer po krwawnikach.
