Nie ma to jak rozpocząć sezon z grubej rury. Tego tłuściocha znalazłem jak ślamazarnie próbował wspiąć się z ziemi na liść. Cały czas się zataczał i sprawiał wrażenie otępiałego. Może dopiero co się obudził po zimie….


Nie ma to jak rozpocząć sezon z grubej rury. Tego tłuściocha znalazłem jak ślamazarnie próbował wspiąć się z ziemi na liść. Cały czas się zataczał i sprawiał wrażenie otępiałego. Może dopiero co się obudził po zimie….


Jest oto i pierwsza w tym sezonie biedronka! Na dzień dobry, kiedy jeszcze ręka nie wyćwiczona, trafiła mi się taka dosyć ospała. Ale za to wiatr mocno wiał, więc na jedno wychodzi…

– Nie dość, że sam jestem malutki, to jeszcze jakiś motłoch wylazł mi na grzbiet i nie ma jak się ich pozbyć – skarżył się miniaturowy chrząszczyk (ok 5-6 mm) spacerujący po żonkilu.

Gdyby przód miał biały, a nie czarny, wyglądałby zupełnie jak polska flaga. Ale tylko lewego profilu.

Te sympatyczne chrząszcze spotykam dość często, zwłaszcza wiosną. Najczęściej na brzozach, których w mojej okolicy jest dużo.


Pozorna siła spokoju…. ale on tylko czeka, aby wskoczyć Ci za kołnierz i popieścić swoimi szczękoszczękami 😉 To zalęszczyca (Oedemera sp.).

Kolejny przedstawiciel naliściaków. Ten ma nieco ciemniejsze ubarwienie i równie gustowny ni to wąs ni to bródkę. Spotkany jak to naliściak – na pokrzywie.

Tych sympatycznych stworków spotykałem zwłaszcza wiosną całą masę. Wiem, że są trudne do oznaczenia, więc ośmielę się tylko napisać, że to być może jakowyś naliściak…

Ta kobielatka siwiak (Platystomos albinus) miała tyle zmartwień (rodzina, praca, pęknięta rura w łazience), że w końcu z tych zmartwień osiwiała. Siwizna jednak dodała jej tylko uroku i powagi.


Dziś po raz kolejny gości u mnie pędruś (Protapion sp.) Nosek to mu się wydłużał jak Pinokiowi…
