Ledwo go dostrzegłem, taką sobie wybrał roślinkę podobną do siebie. Gdyby nie mocno sfatygowana sieć pewnie bym go nie dostrzegł. Jednak jakąś tam zdobycz miał i sobie ją zajadał.

Ledwo go dostrzegłem, taką sobie wybrał roślinkę podobną do siebie. Gdyby nie mocno sfatygowana sieć pewnie bym go nie dostrzegł. Jednak jakąś tam zdobycz miał i sobie ją zajadał.

Usadowił się wygodnie na skraju liścia i przyglądał się mojej pracy w ogrodzie. Doskonale wiedziałem o co mu chodzi, rzuciłem łopatę i poszedłem po aparat.

Kwadratnik, który nie leży rozciągnięty na liściu, albo łodydze? Ten musiał mieć w sobie zamiłowanie do sportu. Nie potrafił usiedzieć bez ruchu, ciągle błąkał się po okolicznych trawach.

– Lubię od czasu do czasu wystawić twarz na słońce, ale tym razem chyba przesadziłem… – można by przypuszczać, że taką ma karnację, ale nie. Sam się przyznał, że to nadmiar słońca.

Gdyby nie żółty odwłok, wcale bym go nie zauważył. Może miny nie ma najszczęśliwszej, ale słowo zucha, nie dokuczałem mu.

Kosarze nie przepadają za pozowaniem do zdjęć. Wręcz reagują czasami bardzo nerwowo. Z tym egzemplarzem nie było inaczej. Pozwolił zrobić sobie tylko jedną fotkę i zaraz zaszył się w gąszczu.

Dawno nie gościł u mnie żaden aksamitnik, a mam ich w swojej kolekcji dość dużo.


Pająk z ośmioma oczami, ja rozumiem, ale pająk z dziesięcioma nogami…? Tego malutkiego pajączka spotykam dosyć często, w miarę ostro go sfotografować udało mi się ostatniej wiosny po raz pierwszy.

Kwadratniki mają to do siebie, że oprócz tego, że mają dużo oczu, to mają również dużo nóg. I to bardzo długich nóg. A ich ulubionym zajęciem jest chyba wylegiwanie się na liściach.


Nie pamiętam, co to za kwiatek, na którym spotkałem tego malutkiego pajączka, ale jakimś cudem go zauważyłem. Próbował naprawić swoją lekko zszarganą sieć.
