O ile dobrze pamiętam, spotkałem go w gęstych liściach liliowca. W tych samych, w których kiedyś narodził mi się inny konik.

O ile dobrze pamiętam, spotkałem go w gęstych liściach liliowca. W tych samych, w których kiedyś narodził mi się inny konik.

Usadowił się wygodnie na skraju liścia i przyglądał się mojej pracy w ogrodzie. Doskonale wiedziałem o co mu chodzi, rzuciłem łopatę i poszedłem po aparat.

Pędruś gości u mnie dosyć często. Mimo, że malutki jak główka od większej szpilki, jakoś tak mi się często rzuca w oczy.

Zawsze zadziwiały mnie te ich dziwne pozy. Tym razem udało mi się je uwiecznić.

Wśród liści irysa natrafiłem na skupisko malutkich zielonych jajeczek. Czyżby należały do jednorka kosaćcowego (Mononychus punctumalbum)…


Siedziała nieruchomo ze spuszczoną głową. Może od nadmiaru trosk… ale jakie zmartwienia może mieć taka mała biedronka…

– Zazwyczaj w niedzielę to ja jadam tradycyjnie, rosół. Ale dziś mam ochotę na coś zielonego – pod koniec maja natknąłem się na biedronkę zajadającą się mszycami. Jedną mszycę jadła, a druga czekała grzecznie na swoją kolej.


Jak się chce mieć w ogrodzie lilie, to trzeba je brać w pakiecie z poskrzypką liliową…


A te zawsze swój rytuał. Przednimi nogami zasłaniać partnerce oczy to jest mus dobrego pożycia…

Nie gości tu po raz pierwszy, więc nie będę się powtarzał, jakie miałem ku niemu uczucia za młodu 😉 Skorka pospolitego (Forficula auricularia) ostatnimi czasy nie spotykam zbyt często. Albo… po prostu lubią siedzieć schowane, np. w zawiniętycz częściach różnych roślin.

