Jakże ja się go przestraszyłeeeeeem! 😉 Jak go pierwszy raz zobaczyłem 😉 Ręce trzęsły mi sie jak liście na osice 😉 Ale kilka fotek się udało pacnąć 😉


Zmrocznik pazik (Deilephila porcellus)
Jakże ja się go przestraszyłeeeeeem! 😉 Jak go pierwszy raz zobaczyłem 😉 Ręce trzęsły mi sie jak liście na osice 😉 Ale kilka fotek się udało pacnąć 😉
A tak przynajmniej wynika z nazwy, chociaż nie mam pojęcia skąd się to wzięło. Ten miał się całkiem dobrze. Mowa o Strzępotku ruczajniku (Coenonympha pamphilus)….
…który spojrzał mi głęboko w oczy, a ja nie wiedziałem która z plamek na jego oku to źrenica 😦
Takiego kolosa spotkałem parę dni temu w gęstwinie traw. Żeby objąć go całego musiałem sklejać panoramę z dwóch zdjęć 😉 Szukałem i szukałem po necie, tak mi się zdawało, że to jakowyś zmrocznik, ostatecznie postawiłem na Zmrocznika przytuliaka (Hyles gallii)…
Otóż stało się, mam i ja motylka. Cała ich chmara pojawiła się nagle, kiedy na chwilę wyjrzało słońce i równie nagle odleciały, kiedy to zaszło…
Tego trzepotacza nazwałem trzepotaczem, ponieważ nieustannie trzepotał sobie skrzydełkami. Motyl? Ćma? Nie wiem, latał z cyni na cynię nie zatrzymując się na dłużej i oczywiście nie wyłączając trzepotania skrzydeł 😉
Z tej uroczej gąsieniczki, mam nadzieję wyrósł dorodny motyl. Jaki? Nie mam pojęcia
Jak nie spotykałem żadnych motylków, to nie spotykałem, a jak już spotkałem to od razu na paluchi mi się wepchał. Szukał czułości, przyjaźni… a lepiej zaprzestana tych dywagacji, bo jeszcze Koleżanka Ekspertka napisze mi, że to samiec ;))