Czy to szczęście?

– Ty to masz szczęście do takich widoków – piszecie do mnie czasami.

Czy to faktycznie szczęście? Muszę zdecydowanie zaprzeczyć. Co więc sprawia, że jestem świadkiem takich malowniczych spektakli natury?

Po pierwsze – śledzenie prognoz pogody, ale bez ślepego im ufania. Również własne obserwacje i odrobina intuicji mają znaczenie. Po drugie – jak najczęściej warto być w terenie. Rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że wtedy okazji będzie więcej.

Kolejna sprawa to przemieszczanie się – nieraz bywa tak, że świetne warunki panują w jednym miejscu, a już kilkaset metrów dalej ich nie ma. A na samym końcu wystarczy znaleźć kadr i pstryknąć fotę. 😉

Tęcza i komary

Jak powstały poniższe zdjęcia? Otóż – zupełnie spontanicznie. Lało jak z cebra, ale gdzieś tam na zachodnim niebie zaczęło się przebijać słońce. Wychyliłem się przez okno, a tam – piękna tęcza.

W te pędy, tak jak stałem, chwyciłem aparat, wskoczyłem w gumiaki i pognałem przez wysoki chaszcz kilkaset metrów za dom. W międzyczasie deszcz prawie całkiem ustał, ale i tak po chwili byłem mokry po tyłek, a komary cięły jakby od tygodnia nic nie jadły i właśnie trafiły na najbardziej smakowity kąsek, o jakim mogły marzyć.

Nic to – skupiłem się na fotografowaniu tego, co działo się na niebie. Tęcza zmieniła się już w połówkę tęczy, ale za to na drugiej stronie pojawiły się chmury podświetlone zachodzącym słońcem. I to w jakich kolorach! Coś absolutnie niebywałego.

Białe tęcza nr… ?

Co to takiego jest biała tęcza? W jakich warunkach powstaje? Biała tęcza tworzy się, gdy światło słoneczne załamuje się na bardzo drobnych kroplach mgły, a nie deszczu. Krople są tak małe, że nie rozszczepiają światła na kolory — zamiast tego powstaje jednolita, blada poświata w kształcie łuku.

Na żywo wygląda jak zjawisko z innego świata, coś pomiędzy snem a cudem natury. I choć nie ma w sobie ani grama koloru, robi niesamowite wrażenie. Widywałem ją już wiele razy i za każdym razem oniemiewam! Nie mogę się napatrzeć — to jedno z najpiękniejszych, moim zdaniem, zjawisk optycznych.

Widmo Brockenu nr ?

Słuchajcie, po raz kolejny zobaczyłem widmo Brockenu i jestem już na tym etapie, że przestałem je liczyć, bo chyba wszystkich i tak nie pamiętam. Miałem nieśmiałą nadzieję, że w sobotę rano będą mgły. Dzień wcześniej padało, a na rano zapowiadano około 11 stopni. Było 6 stopni, a ilość mgieł przerosła moje najoptymistyczniejsze oczekiwania. Trzeba było tylko pojechać nieco dalej – na południe regionu.

No i właśnie tam, w Zawadce, jadąc drogą na grzbiecie wzgórza, patrzyłem z nadzieją, kiedy się ono pojawi. Udało się – na odcinku dosłownie kilkudziesięciu metrów. Widok niesamowity jak zawsze, a w takich okolicznościach przyrody jeszcze go nie widziałem.

Halo! (słoneczne)

Kończymy miesiąc, kończymy drugi kwartał i kończymy pierwszą połowę roku 2025. Jak to szybko minęło! Ale wydaje mi się, że wycisnąłem z każdej wolnej chwili tyle, ile tylko się dało – na rower, na wędrówki, na fotografowanie i na nagrywanie filmów.

Na celowniku miałem krajobrazy zwykłe, takie, jakich wiele w każdej okolicy – wyłuskane z wielu mijanych po drodze. Fotografowałem wtedy, kiedy miałem na to ochotę, kiedy chciało mi się zatrzymać i uwiecznić chwilę. Innymi razy tylko patrzyłem – ot tak, dla siebie, bez pośpiechu, bez potrzeby dokumentowania.

Poniżej okazałe halo słoneczne z sobotniej wyprawy rowerowej i kilka innych obrazków uchwyconych po drodze.

Widmo Brockenu na równinie

Wstałem o czwartej. Niby wcześnie, ale wiadomo – kto rano wstaje, ten może zobaczyć cuda. O 4:50 już byłem na rowerze. Trasa była zaplanowana, ale jak tylko zobaczyłem, gdzie ściele się mgła, plan się rozsypał i uległ natychmiastowej modyfikacji.

Zboczyłem z trasy z konkretnym celem – zrobić zdjęcia, które sam będę chciał oglądać jeszcze przez tydzień. W tej gęstej, mlecznej ciszy świat był jakiś bardziej skupiony. Fotografowałem i nagrywałem filmy, czułem się jak w innym wymiarze. Gdy wyjechałem nieco z mgły i spojrzałem w bok, stało się – pojawiło się widmo Brockenu! Rzadkość na równinach! Mój cień, zawieszony na kurtynie mgły, otoczony tęczową aureolą – jak z innego świata.

Zatrzymałem się i oniemiałem. Nie wiedziałem, czy sięgać po iPhone’a, czy wyciągać aparat – ręce same nie mogły się zdecydować. Stałem w rozterce, a mój cień – jakby naprawdę żył – patrzył na mnie wyraźnie zniecierpliwiony. W końcu sięgnąłem po oba. Bo takich momentów nie zostawia się bez śladu.

Poranne dylematy i akacjowe objawienie

Niedziela, godzina piąta rano. Budzę się i przez pięć minut toczę heroiczną walkę wewnętrzną: przewrócić się na drugi bok i spać dalej, czy jednak zebrać się na zdjęcia? Argumenty „jest ciemno”, „jest zimno” i „jest niedziela” są bardzo przekonujące, ale nagle włącza się wewnętrzny głos fotografa: „A jak przegapisz najlepszy wschód słońca sezonu?”. No i klops – nie ma odwrotu, trzeba jechać.

Przeczucie nie zawiodło – na niebie trwa prawdziwy spektakl barw. Pomarańcze, żółcie, wszystko co trzeba, żeby o piątej rano człowiek poczuł, że warto było wstać. I do tego jeszcze ten subtelny słup słoneczny, który pojawił się dosłownie na kilkadziesiąt sekund.

Fotki zrobiłem już po wschodzie słońca, a co działo się wcześniej? O tym już jutro, nie przegapcie! 🙂

Halo słoneczne | 8.02.2025

Są takie dni, kiedy natura funduje spektakle, których po prostu nie można nie zauważyć. Wystarczy znaleźć się we właściwym miejscu i spojrzeć w górę. Tak było tego dnia – niebo ozdobiło się niezwykłym, świetlistym pierścieniem, tworząc widowisko rzadkie i zachwycające. Halo słoneczne – optyczne zjawisko atmosferyczne – towarzyszyło mi przez całą rowerową trasę, jakby otaczając świat delikatną, niebiańską aureolą.

Mimo zimnego wiatru jechało się lekko i przyjemnie, bo ten widok rekompensował wszystko. Każdy przystanek na trasie pozwalał uchwycić inne oblicze tego fenomenu – raz nad krzyżem, nad samotnym drzewem i oczywiście nad moim rowerem, który ustawił się samym sercu tego świetlistego kręgu.

Takie chwile przypominają, jak niezwykły potrafi być świat, jeśli tylko znajdziemy czas, by spojrzeć na niego uważniej. Wystarczy wyjść z domu, wsiąść na rower i dać się porwać drodze – bo nigdy nie wiadomo, co czeka tuż za zakrętem.

Biała tęcza | 27.12.2024

W piątek rano wahałem się, czy w ogóle ruszać się z domu, bo za oknem było pochmurnie, szaro i ponuro. Wsiadłem jednak w auto i po chwili okazało się, że dziesięć kilometrów dalej i sto pięćdziesiąt metrów wyżej, krajobraz jest zupełnie inny. Do tego od czasu do czasu prześwituje słońce, malując na niebie okazałą, intensywną białą mglistą tęczę.

Green flash | zielony błysk | 10.11.2024

Zjawisko optyczne green flash (zielony błysk). Na czym polega? Występuje w atmosferze podczas zachodu oraz wschodu Słońca. Tuż powyżej zachodzącego lub wschodzącego Słońca widoczny jest niewielki, zazwyczaj zielony obszar na nieboskłonie. W skrócie przyczyną jego powstania jest załamanie światła w powietrzu o różnej gęstości.

Sprzyjające powstaniu tego zjawiska warunki były wczoraj wieczorem, a mnie udało się złapać ten trwający kilka sekund moment.

Zjawisko green flash (zielony błysk)