Niby ciepło, bo na termometrze ponad 10° C. Mocny wiatr nie pomagał. Raczej chmury, choć czasem wyglądało słońce. No i od czasu do czasu pokrapywał deszcz. Przez te trzy godziny była chyba każda możliwa pogoda 🙂
Trochę asfaltem, trochę polnymi drogami. Kawał drogi wzdłuż torów, gdzie udało się sfotogorafować kilka pociągów. Jedno konkretne rozlewisko, którego rowerem nie dało by się pokonać. Po drodze kilka kapliczek, które tak lubię fotografować.
Niespiesznie, zatrzymując się raz po raz, by zrobić zdjęcie, czy po prostu porozglądać się po okolicy. To nic, że w każdym z tych miejsc byłem dziesiątki razy. Lubię w nie wracać i ciężko już znaleźć miejsca, których nie znałem.






