W sobotę rano obudziłem się przed świtem i miałem mieszane uczucia, czy w ogóle otwierać oczy. Coś mnie jednak tknęło, wstałem i wyszedłem na zewnątrz. Niebo było zasnute chmurami. Wahałem się, czy jest sens wybierać się na zdjęcia. Wyjechałem jednak na górkę, a tam po jakimś czasie zaczął się spektakl.



WSCHÓD SŁOŃCA SAMOTNE DRZEWO NIEBO CHMURY PODKARPACIE POWIAT ROPCZYCKO SĘDZISZOWSKI ŚWIT PORANEK
