Miotała się po gęstej trawie i w żaden sposób nie potrafiła z niej wyfrunąć. Pomyślałem, że złapię ją i posadzę na czymś, skąd mogłaby wystartować. Niestety okazało się, że ma mocno uszkodzone skrzydełka. Na brzozie, gdzie ją dałem siedziała na pewno do wieczora, rankiem już jej nie było.

