Siedziałem sobie na kawałku pniaka nad stawem, kiedy coś ciemnego koło mnie hycnęło. Pomyślałem, że to opadające z jesionów nasiona, jednak nie pasowało mi to, bo to coś hycnęło z dołu do góry, a nie z góry na dół. Zanim pomyślałem, Matylda już się tym czymś zainteresowała. Szybko ją przekonałem, że to nie zabawka dla niej i schyliłem się w poszukiwaniu tajemniczego obiektu. Kiedy zacząłem rozchylać trawę, to coś hycnęło znowu, tym razem, na moją dłoń. I tym czymś okazał się konik, jak sądzę z rodziny skakunowatych (Tetrigidae).

Tetrix sp.