Słyszycie coś? Nie, z tych zdjęć nic nie słychać. Jest na nich cichutko, jak makiem zasiał. Może gdzieś tam w oddali, z pobliskiej wioski, słychać pianie koguta. Może świergot ptaków, które o tej porze roku rano wydają się również rozleniwione. Czasem coś zaszeleszcze w trawie – pewnie jakaś mysz, albo inny malutki zwierz.
Mnie ta cisza wcale nie przeszkadza. Ani trochę. Wręcz pomaga. W takiej ciszy łatwiej mi złapać oddech, oderwać się od codziennego zgiełku i naprawdę poczuć otaczającą mnie przyrodę. Spacerując po polach we wczesnym porannym świetle i mgłach, czuję, jak wszystko zwalnia – każdy krok, każdy oddech staje się częścią tego spokojnego rytmu.
Cisza pozwala mi dostrzec detale, które normalnie umykają: migotanie rosy na źdźbłach trawy, delikatny taniec mgły nad łąką, czy subtelne kolory wschodzącego słońca. To chwile, w których czas przestaje istnieć, a ja mogę być po prostu tu i teraz.




…to już jesień.
PolubieniePolubione przez 1 osoba