Jest początek kwietnia kilka lat temu. Wstaję wcześnie rano, aby już około piątej być na miejscu. Warunki są idealne. Bezchmurne niebo i czyste powietrze. To nie może się nie udać. Za chwilkę ma zachodzić Księżyc.
Zajmuję pozycję tak, aby pojawił się w okolicy dwóch samotnych drzew – dobrze Wam znanych akacji. W tle za akacjami z tej pozycji mam odległy brzozowy lasek, trochę mnie to niepokoi, ale finalnie okazuje się, że tylko zrobił w kadrze dobrą robotę.