Wspominałem, że co prawda wożę ze sobą aparat na wyprawy rowerowe, choć rzadko robię zdjęcia. Ostatnio jednak jechałem tak malowniczą trasą, że nie mogłem sobie odmówić zrobienia kilku zdjęć w najciekawszych miejscówkach. Najbardziej ujął mnie widok na południowe zbocza Pogórza Strzyżowskiego z pasącymi się na pierwszym planie końmi, widok na kościół w Sowinie oraz górujący nad doliną Wisłoka – kościół we Frysztaku.
Dziś właśnie stuknęło mi 2000 km przejechanych od początku sezonu, czyli gdzieś od połowy marca. To prawie 100 godzin spędzonych w siodełku podczas czterdziestu wycieczek. Spaliłem 52 tys. kalorii, a przewyższenia to 18 000 m w gorę i 18 000 m w dół. To tak jakbym dwukrotnie wskoczył na Mount Everest 🙂










Rower dobrze się trzyma. 😉 A koniki śliczne. 🙂
PolubieniePolubienie