Zamiast roweru wziąłem aparat. Poszedłem pieszo polną drogą w poszukiwaniu kadrów. Aparat może i się ucieszył, ale ja… tak się przyzwyczaiłem do fotografowania smartfonem, że ciężka lustrzanka na szyi zaczęła mi ciążyć, nie wspominając już o drugim obiektywie w torbie. W duchu dziękowałem sobie, że nie skusiło mnie, by zabrać jeszcze statyw.
Może to kwestia wieku, a może potrzeba wolności i nieskrępowanego ruchu. Może swobodny spacer stał się dla mnie ważniejszy niż perfekcyjne ujęcie. Tak, przez ostatnie lata trochę się u mnie pozmieniało. Myślę, że teraz rower i spacery są ważniejsze niż samo fotografowanie. Fotografowanie i filmowanie to już tylko dodatek.
A może tak mi się tylko wydaje…





































