Spotkane

Kończymy lipiec, ale ja jeszcze chwilkę muszę spauzować od roweru.

Zatem po raz kolejny wybrałem się z obiektywem makro do ogrodu i wypatrzyłem kilka ciekawych owadów.

Te z pierwszego zdjęcia okupują aktualnie wysokie trawy rosnące w stawie. Większość z nich siedzi sobie w parach – jeden na drugim – i tak się noszą nawzajem…

Dwójka – mucha. To wiadomo, niby nic ciekawego i wielu obrzydza, ale ja tam je lubię. Oczywiście tylko na fotografii.

Trójka – również jakowaś muchówka, tym razem mniejsza, na smukłych, długich nogach.

Na czwartym zdjęciu – pluskwiak, który okupował liliowce.

Co u pszczół

Posucha w fotografii rowerowej, posucha w krajobrazowej. A to oznacza jedno – obadałem, co tam ciekawego w świecie owadów. W ogrodzie aktualnie kwitnie kilka gatunków roślin, więc i pracowitych pszczół jest pod dostatkiem.

Ja uparłem się, żeby choć jedną sfotografować w locie, co nie było łatwe. Raz – ze względu na ich ruchliwość, dwa – ze względu na brak światła, bo ostatnimi czasy chmury nie schodzą z nieba.

Znów owady

Dziś kolejna dawka ogrodowych cudaków, które udało mi się podejrzeć w ostatnich dniach. Kiedy akurat nie jeździłem rowerem gdzieś po okolicach ani nie włóczyłem się z aparatem po polach i łąkach, zaszedłem do ogrodu, żeby sprawdzić, co tam piszczy w trawie. No i znowu trafiłem na moje małe zwierzaki!

Tym razem natknąłem się na parkę poskrzypek liliowych (Lilioceris lilii). Może nie wypada tak ich podglądać w intymnej chwili, ale… wszystko w imię nauki, wiadomo. Kolejna bohaterka to Skrócinka europejska (Macropis europaea) – maleńka i niepozorna, łatwo ją pomylić ze zwykłą pszczołą. Ale od razu zaznaczam – jakby co, to głowy za to oznaczenie nie dam sobie uciąć!

A na deser gość z rzędu prostoskrzydłych (Orthoptera), który chyba już uznał mój ogród za swoje oficjalne miejsce zamieszkania. Od kilku dni siedzi w tym samym zakamarku i chyba nie zamierza się stamtąd ruszać.

Wyszedłem z wprawy

Mam kolejne zdjęcia owadów! Co prawda wyszedłem nieco z wprawy, bo fotografowanie takich maluchów wymaga anielskiej cierpliwości, opanowania drżenia rąk i umiejętności wstrzymywania oddechu jak zawodowy nurek. Kiedy robiłem to częściej, szło gładko. A teraz? Człowiek starszy, bardziej zasapany i palec już nie ten do migawki. Ale mimo wszystko udało się kilku maluczkich uchwycić w miarę ostro.

  1. Przedstawiciel ogniczkowatych (Pyrochroidae) – nie pokuszę się o dokładne oznaczenie, ale urzekły mnie jego rzęsy. Śmiem twierdzić, że to od niego kosmetyczki biorą inspirację do sztucznych rzęs.
  2. Paśnik zieleniek (Colostygia pectinataria) – ćma w wersji moro, jakby miała się wtopić w liście i jednocześnie iść na misję specjalną.
  3. Lednica zbożowa (Aelia acuminata) – para w miłosnych uniesieniach. Zdecydowanie nie chciałem im przeszkadzać, ale kadr sam się prosił.
  4. Barczatka napójka (Euthrix potatoria) – wygląda jak pluszak, ale nie, nie próbowałem głaskać.

Tego lata będzie inaczej

Mój obiektyw do makrofotografii zdecydowanie się marnuje. Leży i kurzy się w szufladzie. Ale jak co roku w maju wyciągam go z silnym postanowieniem, że w tym roku będzie inaczej. Montuję go na aparacie i ruszam najpierw do ogrodu, potem gdzieś w pola, na łąki w poszukiwaniu owadów do fotografowania.

I co roku wspominam, jak to dawniej nie mogłem się obejść bez makrofotografii. Może tego lata w końcu będzie inaczej, może częściej będę po niego sięgał…

Tymczasem kilka owadów, które spotkałem na dzień dobry.

Skakun (Salticidae)

Upał mnie pokonał

Upał mnie pokonał. I uwielbiające go bąki i komary. Jedynie wcześnie rano wyszedłem do ogrodu z aparatem. Znaczy sie nie tak bardzo wcześnie, tylko jak się wyspałem, czyli koło dziewiątej. Udało się uwiecznić kilka makroscenek.

Duża muchówka z dużymi oczami wyglądała obłędnie. Obłędnie i dostojnie. Pozowała niczym urodzona modelka.

Przestrojników trawników (Aphantopus hyperantus) lata po ogrodzie całe mnóstwo.

Biedronkę siedmiokropkę (Coccinella septempunctata) każdy zna.

Sporo jest też różnego rodzaju prostoskrzydłych.

Silvius alpinus – najbardziej hipnotyzujący owad w Polsce

Fotografia makro, to nie jest łatwy kawałek chleba. Po pierwsze trzeba zadbać o odpowiednie światło. Ja preferuję fotografowanie, kiedy niebo zasłonięte jest chmurami tworzącymi naturalną blendę. Jeśli w słońcu, to tylko bardzo krótko po wschodzie lub przed zachodem.

Po drugie owad musi usiąść w miejscu, gdzie będzie można uzyskać rozmyte tło. Obowiązkowo nie może się ruszać. Dobrze jak bardzo nie wieje. Nie muszę dodawać, że aby te wszystkie warunki były spełnione, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu.

Jeśli już się uda, zbliżam się ostrożnie z aparatem i robię serię zdjęć. I to nadal nie jest gwarancja dobrego zdjęcia. Bywa, że żadne z nich nie wychodzi mi ostre. Dziś to owad przyleciał do mnie, usiadł na spodniach i zaczął przecierać oczy. Bynajmniej ze zdumienia — to ich taka toaleta.

Mogłem aparat oprzeć o nogę i fotografowanie było łatwe. A sam owad, przyznacie niezwykły. Obstawiam, że to najbardziej hipnotyzujący owad w Polsce!

Silvius alpinus

Co dziś w ogrodzie

A kogo dziś spotkałem w ogrodzie? Ze wzrokiem coraz gorzej, ale udało mi się wypatrzeć trochę ciekawych owadów. Niektóre z nich może niezbyt chętnie, ale pozowały do zdjęć.

Modraszek ikar (Polyommatus icarus) przysiadł tuż koło krzaków malin i grzał skrzydła w porannym słońcu.

Modraszek ikar (Polyommatus icarus)

Na Wojsiłkę pospolitą (Panorpa communis) zawsze można liczyć. Na zdjęcie – niekoniecznie. Tym razem trafiłem wyjątkowo na taką bez ADHD. Siedziała i pozowała bardzo grzecznie.

Wojsiłka pospolita (Panorpa communis)

Odorka zieleniaka (Palomena prasina) również można łatwo spotkać niemal wszędzie. Ja trafiłem na młode pokolenie.

Odorek zieleniak (Palomena prasina)

I najfajniejsze dzisiajsze znalezisko – otwarte jajeczko, z którego wykluł się najprawdopodobniej jakowyś puskwiak.

Przyjazne owady

No dobra, nie chce mi się fotografować na wyprawach rowerowych, więc zaglądnąłem co tam w trawie piszczy. Na pierwszy ogień poszedł Wtyk straszyk (Coreus marginatus), wbrew pozorom całkiem sympatyczny pluskwiak. I wcale nie jest on z tych, co wskakują za kołnierz!

Chwilę później trafiła się Cuchna nawozowa (Scathophaga stercoraria). I tu też wbrew nazwie jest to całkiem spoko mucha. Nie gryzie, nie siada na ludziach i nie wlatuje nieproszona do domów.

I na koniec pająk Kwadratnik (Tetragnatha). Też nie z tych, co atakują ludzi! A jeśli już przypadkiem wkroczymy na jego terytorium i się do nas „przyklei” nie ma się czym martwić, będzie jak najszybciej chciał zeskoczyć!

Wtyk straszyk (Coreus marginatus)
Cuchna nawozowa (Scathophaga stercoraria)
Kwadratnik (Tetragnatha)