An-124 nad domem

Przyjechałem właśnie z fotografowania. Rzuciłem torbę z aparatem na ławkę i spacerowałem sobie po ogrodzie. Nagle usłyszałem ten charakterystyczny dźwięk silników. To mógł być tylko AN-124. O ile nie znam się specjalnie na samolotach, jego dźwięku nie można pomylić z żadnym innym.

W te pędy pobiegłem po aparat, jeszcze zdążyłem zmienić obiektyw, kiedy pojawił się pomiędzy chmurami, podchodząc do lądowania na odległym o ok. dwadzieścia kilka kilometrów lotnisku.

An-124
An-124
An-124

Boeing B-747

Boeing 747. Kiedy tylko przelatuje nade mną, czy to wersja pasażerska, czy transportowa wyciągam aparat i celuję w górę. Potężna maszyna mierząca 70 metrów, mogąca pomieścić do pięciuset osób lub do dwustu ton ładunku, przemierza niebo jak lekki ptaszek. To mnie zawsze fascynowało, a zwłaszcza te największe czterosilnikowe maszyny.

Boeing 777

Zaczęło się, gdy miałem naście lat sklejałem modele samolotów z papieru. Czytałem lotnicze czasopisma, jeździłem ze swoimi modelami na wystawy. Zaliczyłem kilka pokazów lotniczych. I tak dobrych kilkanaście lat. Potem mi przeszło, ale ostatnio od czasu do czasu pojawię się w rejonie pobliskiego lotniska w Jasionce, aby zrobić jakieś zdjęcia.

Ostatnia okazja nadarzyła się trzynastego lutego, kiedy oczekiwany był przylot Boeinga 777-322(ER) jednaj z najstarszych amerykańskich linii lotniczych United Airlines. Było to późnym popołudnie. Z jednej strony zachodzące słońce, z drugiej niezbyt wysoko zawieszony księżyc. Samolot nadleciał z zachodu, ale okrążał lotnisko, aby wylądować od wschodu. Cały czas starałem się go nie spuszczać z oczu, choć schodząc nisko bez smug kondensacyjnych był ledwo widoczny.

W ostatniej chwili zorientowałem się, że będzie przelatywał niedaleko księżyca! Tak powstała pierwsza fotka. Kolejne zrobiłem już po nawrotce przy podchodzeniu do lądowania. W miękkim i złotym świetle prezentował się wyjątkowo dostojnie.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT RZESZOWSKI FOTOGRAFIA LOTNICZA JASIONKA BOEING 777 UNITED AIRLINES