– Kruca bomba, nigdy więcej nie wyjdę z domu bez czapki. Nie ma takiej opcji. Raz wyszedłem i co? Zjarało mnie na pomarańczowo 😦

– Kruca bomba, nigdy więcej nie wyjdę z domu bez czapki. Nie ma takiej opcji. Raz wyszedłem i co? Zjarało mnie na pomarańczowo 😦

Król Azjatycki Melchior, wyobraźcie sobie, spoczywał w moim ogródku w drodze do Betlejem… Ale gdzie byli pozostali dwaj…

Na bal dla przebierańców wybiera się dziś skakun. Przebrał się za czarnoksiężnika z krainy Oz.

Duuużo zdrowia w Nowym Roku! 😉

A u Was był Mikołaj? U mnie i owszem, jeszcze latem przyfrunął…

Ile razy spotykam tego pajączka, mam wrażenie, że się do mnie uśmiecha. Myślicie, że wszystko ze mną w porządku…? 😉

Jakież było moje zdziwienie, kiedy na jednym z liści któregoś ogrodowego krzaka zauważyłem muchę podbijającą piłkę! Oczom normalnie nie wierzyłem 😉

Te dwa pluskwiaki były tak zajęte sobą, że absolutnie nie zwracały uwagi, co się dookoła nich dzieje….

… by chwile później w szkolnej już odległości podziwiać razem zachód słońca…

A potem pewnie było potomstwo i wszyscy żyli krótko i szczęśliwie.
Co tu się dużo rozpisywać. Na zewnątrz zimno, sypie, wieje, to i pająki zaszyły się w swoich zacisznych zakamarkach i jak ta pani kwietnikowa (Misumena vatia), w spokoju robią robótki na drutach…

Hm… sen to był, czy jawa? Do dziś nie wiem, no ale matryca niby nie kłamie… ;))
