Zakręt kolejowy

Już chwilkę nie było tematyki kolejowej, a jak wiadomo bardzo ją lubię. Kopiąc na dysku trafiłem na zdjęcia zrobione równy rok temu. Lipiec, ciepły, bezchmurny i słoneczny wieczór, a więc pogoda identyczna jak podczas ostatnich dni.

Pamiętam, że byłem na tej miejscówce już kilka razy, ale tym razem poszedłem na drugą stronę niż zazwyczaj i tam odkryłem ten bajkowy widok na zakręt (zdj. 1), skąpany w blasku słońca. Słońce zachodziło tuż nad torami i wiaduktem, gdzie udało się je złapać na tle przejeżdżającej ciężarówki. Koniecznie muszę tam wrócić w najbliższych dniach.

Nasi mali przyjaciele

Ze względu na spore (większe niż się spodziewałem) zainteresowanie owadami dziś kolejne cztery fotki, które ostatnimi czasy udało mi się zrobić.

Pszczoła miodna (Apis mellifera)

Pszczoła miodna (Apis mellifera) to tak popularny owad, że prawie już nie schylam się do nich z aparatem. Zazwyczaj sa one bardzo ruchliwe i nie tak łatwo je uwiecznić. Ta jednak skłoniła do sięgnięcia po aparat swoim spokojem. Być może nawet spała.

Wietka gorczycznika (Leptidea sinapis) spotkałem na polu zboża. Przysiadł tylko na chwilę, jakby specjalnie do fotki.

Bielinek rzepnik (Pieris rapae)

Całkiem prawdopodobne, że to Baldurek wąski (Strangalia attenuata), choć pewien nie jestem. W ogrodzie często bywał na parzydle, ale w tym roku spotkaŁem go po prostu gdzieś na łące. Duży i smukły ,a i długością nóg również może się pochwalić 🙂

Baldurek wąski (Strangalia attenuata)

Latem spacerując po lesie zabieram nie tylko teleobiektyw, ale i obiektyw do makro. I całe szczęście, bo spotkałem bardzo fotogeniczną gąsienicę. Nigdy wczesniej jej nie widziałem. To gąsienica ćmy Kapturnicy firletówki (Cucullia lychnitis).

Kapturnica firletówka (Cucullia lychnitis)

Jelenie podwójne

Ile to już czasu minęło, jak ja w lesie byłem na spacerze. Sporo, bo od wiosny to jak już, po lesie jeździłem tylko rowerem. Wczoraj postanowiłem to zmienić. Ubrałem się od stóp do głów, wylałem na siebie pół litry środka na komary i fru w las. Liczyłem na spotkanie z jakowymś dzikim zwierzem.

Zrobiłem sporo kilometrów, aż w końcu udało się! Cztery dorodne jelenie zaczęły gęsiego, powolutku przechodzić przez drogę! Mimo, że jelenie spotykałem wiele razy, emocje za każdym razem sa takie same! Postanowiłem pójść ich śladem i co? Sam w to nie mogłem uwierzyć – spotkałem je na kolejnej równoległej drodze, gdzie znów udało się zrobić zdjęcia.

Ciekawostka na koniec. Najprawdopodobniej widziałem żbika. Był bardzo daleko i mam zdjęcie mało wyraźne, ale na pewno było to podobne do kota i sporo od niego większe :-O

Członki połamane

Pustkę po wyprawach rowerowych wypełniłem włóczeniem się na zachody słońca i fotografowaniem owadów. Dziś mija dwudziesty piąty dzień mojej abstynencji od dwóch kółek i o dziwo aż tak bardzo mi go nie brakuje. Sięgam jednak myślami naprzód i myślę, kiedy znów uda się wsiąść na rower.

Tymczasem dziś pokażę fotki z ubiegłej niedzieli. Cudownych dwudziestu, może trzydziestu minut, kiedy biegałem w poszukiwaniu kadrów. Chciałym zdążyć przed uciekającymi chmurami. Tak wspaniałego światła mi brakowało. Ono działa na mnie chyba jak lekarstwo na połamane członki 🙂

Wiatr we włosach

Możecie wierzyć albo i nie, ale nic tu nie było aranżowane. Fotografowałem sobie cudowny zachód słońca, kiedy z zachodu nadleciał motoparalotniarz. Zawibrował zegarek. Zerknąłem, a to wiadomość od Bartka, że mnie widzi i że to on.

Ustawienia w aparacie takie jak do fotografowania ze statywu i trzeba było je szybko zmienić. Uwierzcie, nie jest to łatwe jedną ręką i w stresie oraz presją czasu.

A już całkowicie opadła mi szczęka, kiedy tuż nad ziemią zaczął lecieć na mnie (zdjęcie drugie)! Miałem mieszane uczucia, czy fotografować, czy czym prędzej stamtąd zmykać. Bartek uniósł się w ostatniej chwili, a ja pewnie poczułbym wiatr we włosach, gdybym tylko je miał…

Słońce odpowiedzialne

Były kwitnące drzewa, potem rzepak, maki, chabry, a teraz przyszła pora na łany jęczmienia. On potrafi tak odbijać światło, jak żadne inne zboże. Zwłaszcza wieczorem. Dojrzewający, robi się złoty. A gdy jeszcze dodatkwo wieje wiatr, faluje niczym jezioro podczas sztormu.

Tego wieczoru wiatru nie było. Było za to przepiękne światło zachodzącego słońca i to ono jest odpowiedzialne za ten złoty kolor.

Auto pływające

A co to za jakieś takie ciemniejsze chmury się zrobiły, zwróciłem uwagę wracając wczoraj z pracy. A one robiły się ciemniejsze i ciemniejsze. Wpadłem po aparat i w te pędy na punkt widokowy. W oddali miałem widok na piękne smugi opadowej i ciekawie uformowaną chmurę, jak się chwilę okazało – burzową.

Bo kiedy pierdyknęło gdzieś niedaleko piorunem, to zwiałem do auta. Spadło około 15 litrów deszczu na metr kwadratowy w ciągu niespełna pół godziny. Czy to dużo… nie wiem, ale auto to drogą płynęło, nie jechało 🙂

Obłoki srebrzyste | NLC | 3.07.2023

Stuknij sie w głowę, powiecie. To nie może być kolejny przypadek! Ale naprawdę tak było. Pierwszy raz w tym sezonie widoczne były na Podkarpaciu obłoki srebrzyste i fart chciał, że ja akurat byłem w terenie, bo po 22 to ja raczej już śpię, albo co najmniej leżę w łóżku.

Byłem w terenie, bo chciałem sfotografować wschodzący księżyc. Księżyc zza chmur nie wyszedł, ale na północy pięknie zaświeciły NLC. Nie za duże, subtelne, ale strasznie się z nich cieszę, tym bardziej, że udało się zdążyć dobiec w okolice kapliczki Nepomucena. I jeszcze te polne kwiaty obok. Tak to mi się fajnie mi się poukładało w kadrze.

Wesoła rodzinka

Przyroda powitała mnie po dłuższej nieobecności wspaniałym prezentem. Bo czy może być piękniejszy widok, niż para malutkich sarenek pasących się u boku mamy?

Było już po zachodzie słońca a ja wracałem sobie spacerkiem w stronę domu. Gdzieś daleko za krzakami mignęła mi sarna. Stwierdziłem, że mimo ciemności co mi szkodzi spróbować podejść bliżej i spróbować ją sfotografować. Podchodziłem dopóki zasłaniały mnie wysokie trawy i udało się uchwycić tę wesołą rodzinę!