Mały pajączek schowany w zawiniętym liściu zgromadził całkiem spory zapas pajęczyny. A może to jego, znaczy się jej, gniazdo…

Mały pajączek schowany w zawiniętym liściu zgromadził całkiem spory zapas pajęczyny. A może to jego, znaczy się jej, gniazdo…

Ile razy chodziłem w ogrodzie na miejsce bytowania wałęsaków, wszystkie zwiewały przede mną w te pędy. ten siedział dostojnie na kamieniu i nic sobie nie robił z mojej bytności. Jak mniemam jest to samiec, może pilnował swoich żon 😉


… kiedy spotkałem skakuna. Nie przypuszczałem, że one są aż tak mikroskopijne. I tak ruchliwe…



Chwilę wcześnie nie był zbyt śmiały, jednak jak już się oswoił z obiektywem, czynił doń najprzeróżniejsze pozy 😉

Stary znajomy (kilka wpisów wcześniej) nadal zamieszkuje rododendrona, jak dotąd nie skumał się z żadną kobitą i ma się dobrze 😉
…troszkę urósł 😉

Wczoraj nie spodziewałem się spotkać w ogródku żadnych maluczkich. A tu kilka pszczółek ostro pracowało we wrzoścach, a wśród nich dorodny trzmiel. Niestety żadnych nie udało się sfotografować. A za to na rododendronie spotkałem malutkiego ślizguna, niecały cm, siedział (leżał) rozpłaszczony na brzegu liścia i w najlepsze wygrzewał się w słońcu.

Poprzednie lato obfitowało u mnie w kwietniki (Misumena vatia). One strasznie lubią być fotografowane. Bez marudzenia znoszą trudy modelingu i nie narzekają kiedy transportuje je z kwiatka na kwiatek 😉

Nie mam pojęcia co mu się przytrafiło, ale nie wyglądał dobrze. Znalazłem go w trawie, być może miał bliski kontakt z kosiarką biedny. Przeniosłem go w ustronne miejsce ogródka z propozycją zamieszkania w cyni 😉


A zwłaszcza kwietnik, czy też pani kwietnikowa 😉
