Szlakiem kapliczek

Jest ich w okolicy sporo. Mnie interesują tylko te stare, położone poza zabudowaniami w urokliwych, klimatycznych miejscach. Cześto swoje trasy rowerowe układam tak, aby koło którejś z nich przejeżdżać.

W sobotę było co prawda zachmurzenie i dośc mocno wiał wiatr, ale polne drogi były suche, więc mogłem wybrać się szlakiem ulubionych miejsc z kapliczkami.

Obszar ograniczony

Przypadki rządzą fotografią. Nie tylko wychodzone i skrupulatnie zaplanowane kadry. Jechałem sobie na zdjęcia i zauważyłem ten hipnotyzujący widok. Połowa gorejącej kuli chowająca się za oddalony o dwa i pół kilometra kościół.

I choć ten kadr fotografowałem dobrych kilka, może kilkanaście razy, starannie planując datę i czas, wyczekując odpowiednich warunków, to teraz powstał on całkiem przypadkiem. Zaskoczył mnie, jakbym widział to po raz pierwszy w życiu. I to właśnie jest piękne, że wędrując z aprartem na mocno ograniczonym obszarze cięgle cos mnie zaskakuje.

Farma wiatrowa w Soninie we mgle

Dawno chciałem spróbować jazdy rowerem nocą. Ale taką prawdziwą, nie wieczorem, nie godzinę przed świtem. Nie krótki spacer, ale kilkugodzinna jazda. W sobotę nadarzyła się ku temu okazja. Na cel wybrałem odległą o ponad trzy godziny jazdy farmę wiatraków. Aby zdążyć na świt musiałem wyjechać z domu przed trzecią rano.

Było rześko, raptem 5 – 7 °C, bardzo cirmno i miejscami nieco mgliście. Za to cały czas nisko nad wschodnim horyzontem towarzyszył mi przepiekny gwiazdozbiór Oriona.

Po dotarciu na miejsce okazało się, że całe wzgórze z wiatrakami zasnute jest gęstą mgłą. Nigdy nie zapomnę tych przejmujących dżwięków skrzypiących łopat docierających niewiadomo skąd. Mimo świadomości, że dookoła mnie jest dziesiątki wiatraków, miałem ciarki na całym ciele. Udało się zrobić jedną fotkę, kiedy na moment przebiło się słońce.

Kapliczki

Kapliczki zawsze będą dla mnie jedym z ulubionych tematów fotograficznych. Wiedziałem, że jest ich dużo w mojej okolicy, ale dopiero kiedy zacząłem jeździć rowerem widzę, ile ich jest naprawdę.

Szczerze napiszę, że zwracam uwagę tylko na te wyjątkowe. Stare, wybudowane ze starannością dawno temu. Ale również te znajdujące się w wyjątkowych miejscach. Te w otoczeniu drzew, ale i samotne krzyże wyrastające ni stąd ni zowąd w szczerym polu.

Przepis na kadr

Czasami bywa tak, że z wyjazdu rowerowego nie przywożę żadnego zdjęcia. Czasami jest to jedno zdjęcie. Jedna krótka, ulotna chwila. Zbieg okoliczności sprawia, że wypatrzę coś ciekawego i znajdę się akurat w odpowiednim miejscu.

Zachmurzone popołudnie nie zwiastowało fotografowania, ale kiedy po dwóch godzinach jazdy wyjechałem na kolejne wzniesienie w chmurach zrobiła się niewielka dziurka. Niepozorne z początku promienie robiły się coraz intensywniejsze, a ja akurat dojeżdżałem do jednej z okolicznych kapliczek. Ot jak pisałem – przypadek, spostrzegawczość i aparat zawsze obecny w sakwie. Cały przepis na ciekawy kadr.

Wyborns światło i okoliczności krajobrazu

To, że lubię fotografować kapliczki znajdujące się poza zabudowaniami i przy polnych dróżkach, to już wiemy. Lubię także fotografować kościoły. Tu mam mniejsze pole do popisu, bo jest ich oczywiście mniej niż kapliczek, a że ja jestem wybredny, to muszą one znajdować się w ładych okolicznościach krajobrazu i oczywiście wybornym świetle. Poniżej kilka, które sfotografowałem podczas moich wypraw na dwóch kółkach.

Poręby Dymarskie
Stobierna
Nienadówka
Sokołów Małopolski
Medynia Głogowska

Plany łóżkowe

Kapliczki występują na moich zdjęciach dosyć często. Lubię bardzo ten klimat, szczególnie na odludziu, z dala od zabudowań, przy polnych drogach.

Jeżdżąc po okolicy widziałem juz różne rzeczy z nimi związane – wyciananie sąsiadujących starych drzew, sadzenie ohydnych tui w ich pobliżu, ale to co zobaczyłem wczoraj przebiło wszystko.

Pod starą urokliwą kapliczką została postawiona sofa. Ja rozumiem, że to z pewnością prywatna własność i każdy może sobie robić tam co chce, ale… no nie wiem, może ze mną jest coś nie tak, ale zrobiło mi się wręcz smutno na taki widok. Aż nie chce wiedzieć jakie plany ktos ma związane z tym łóżkiem 🙂

Wszystko się zgrywa

Lubię upatrzeć sobie taki kadr, gdzie kilka elementów sporo od siebie ddalonych zgrywa mi się w całość. Tutaj jest to drzewo oddalone ode mnie o pół kilometra, dalej kaplica o 2,3 kilometra i kościół o 2,7 kilometra. No i słońce oddalone o 149 milionów kilometrów. W ciasnym kadrze ogniskowej 400 mm tworzy to jedną spójną całość.

Czy można sobie wymarzyć cudowniejszy widok? Każdy woli co innego. Dla mnie ten magiczny kadr z pewnością jest do powtórzenia, ale dopiero we wrześniu. Wtedy znów słońce będzie zachodziło w tych okolicach. Pewnie będą zupełnie inne warunki na niebie, na drzewie będą liście. Ja będę z ciągle taką samą pasją stał tam na polu i z niecierpliwieniem wyczekiwał podobnego widoku.

Pomnik Chrystusa Króla w Małej

Pomnik Chrystusa Króla w Małej. Jedni uważają to za niepotrzebny symbol, inni chętnie odwiedzają to miejsce. Ja lubię tam zajechać z kilku powodów. Po pierwsze świetny obiekt do fotografowania podczas wschodów, czy zachodów słońca. Po drugie to jest szczyt wzgórza, skąd rozpościera się cudowny widok na bliższą i dalszą okolicę. Po trzecie są ławeczki, na których mogę spocząć podczas wycieczek rowerowych. i po czwarte zazwyczaj jednak nie ma tam zbyt wiele zwiedzających, więc mam spokój i ciszę.

Pomnik Chrystusa Króla w Małej