Gra światła

Gra światła, to ona najbardziej inspiruje fotografów, a przynajmniej powinna. W fotografii jest absolutnie kluczowa, bo to właśnie światło nadaje sens, kierunek i emocje obrazowi. Bez niego nawet najlepiej skomponowany kadr pozostaje tylko zapisem rzeczywistości.

Światło potrafi z zupełnie zwyczajnych wycinków świata stworzyć pejzaże, które przyciągają wzrok i zatrzymują na dłużej. Miejsca mijane na co dzień, niezauważane i pozornie banalne, nagle zaczynają żyć, gdy pada na nie odpowiedni promień. Cień, kontrast i miękkość potrafią opowiedzieć historię lepiej niż najbardziej efektowny temat.

Zwyczajne chwile

Nawet gdy w grudniu zaświeci słońce, a śniegu brak, trudno o spektakularne zdjęcia. Mnie jednak cieszy cisza i spokój takich zwyczajnych chwil, które powstają podczas ulubionych spacerów po okolicznych drogach i bezdrożach. Fotografie są tu raczej miłym efektem ubocznym – na pierwszy plan zawsze wychodzi aktywne spędzanie czasu.

Korzystam więc z tego, póki mam zarówno chęci, jak i zdrowie, bo w przyszłości różnie może być. Te małe wycieczki przypominają, jak cenne są zwyczajne chwile i jak bardzo warto je celebrować.

Za trzy miesiące wiosna

Miło było wreszcie przejechać się rowerem w weekend za dnia, a nie jak zwykle po zmroku, i to jeszcze w towarzystwie słońca. Mimo grudnia temperatura nie była wcale taka straszna, a w słońcu momentami robiło się wręcz przyjemnie ciepło. Można było bez pośpiechu zatrzymać się tu i tam, popatrzeć na widoki i nie martwić się, że za chwilę człowiek zacznie marznąć.

Taka jazda ma zupełnie inny klimat. Więcej światła, więcej ciepła i czasu na złapanie oddechu. Niby zwykła przejażdżka, a jednak zostawia po sobie bardzo dobre wrażenia i przypomina o tym, że już za trzy miesiące wiosna 🙂

Odciągają uwagę

Odrobina czystego nieba potrafi ucieszyć bardziej, niż mogłoby się wydawać, a jeśli dochodzą do tego piękne kolory na niebie, to już w ogóle robi się przyjemnie. Dobre i te kilka chwil w ciągu krótkiego, zimowego dnia, kiedy wszystko nabiera optymistycznego akcentu, choćby w postaci kolorowych chmur.

Takie momenty trwają krótko, ale zostają w głowie na dłużej. Na chwilę odciągają uwagę od szarości, przypominając, że światło zawsze gdzieś się czai.

Dzień ze słońcem

Czy wczoraj był piękny, bezchmurny dzień? Owszem. Nawet wiatr niespecjalnie się wtrącał, więc warunki były idealne na spacer z aparatem po błotnistych, polnych drogach. W ciszy i spokoju, bez pośpiechu.

Zdjęcia na pewno nie oddadzą wszystkich wrażeń, ale kilka fotek wrzucam. Zamglone powietrze nie było szczególnie przejrzyste, za to światło miękkie i spokojne, tworzące wrażenie lekkiego zawieszenia czasu, jakby wszystko na chwilę zwolniło.

Zachód słońca za Tatrami | 2025.12.13

Po wielu pochmurnych dniach i pogodzie w kratkę dziś od samego rana mieliśmy czyste, błękitne niebo, a ja wyjątkowo intensywny dzień. Wyspałem się jak król, co dziś oznaczało aż do ósmej, po czym wsiadłem na rower i zapuściłem się w bliższą i dalszą okolicę.

Po powrocie było mi mało, szkoda było nie wykorzystać tak pięknej pogody, więc złapałem aparat i wyszedłem na spacer. Na sam koniec podjechałem jeszcze na miejscówkę, z której widać Tatry oddalone o ponad 130 kilometrów.

Pokazały się idealnie równo z zachodem słońca, które właśnie dziś zachodziło dokładnie za nimi. Najpierw tarcza zaczęła muskać Sławkowski Szczyt, a chwilę później Łomnicę. Cały spektakl trwał może trzy minuty, ale zrobił konkretne wrażenie. Sami zerknijcie.

Hipnotyzujące

Poranek nad stawem. Delikatnie prześwitujące przez gałęzie słońce ledwo przebijało się przez lekką mgiełkę unoszącą się w powietrzu. Wyciągnąłem teleobiektyw i poszukałem kilku kadrów pokazujących, jak światło maluje detale.

Spokojna i magiczna chwila. Czas zwolnił, serce uspokoiło tętno po kilkudziesięciu kilometrach jazdy rowerem. Te odbicia w wodzie były hipnotyzujące…

Kolejny twór

Dziś parę zdjęć archiwalnych. Zrobione zaledwie dwa lata temu, a krajobraz w tym miejscu zmienił się całkowicie. Wszystkie drzewa, co do jednego, zostały wycięte, a w ich miejscu powstaje nowa droga z chodnikami po obu stronach jezdni.

Z jednej strony żal mi tej pięknej alejki, a z drugiej rozumiem, że cywilizacja „musi” iść naprzód. Tylko pytanie, czy decydenci posadzą wzdłuż niej nowe drzewa? Czy powstaje kolejny twór pośród pól, gdzie nikt nie będzie chodził, a chodniki zarosną trawą… Bo takie miejsca w okolicy już mamy….

Zwyczajne

Dziś kilka zwyczajnych fotek, zwyczajnych krajobrazów, które wpadły mi w oko podczas przejażdżek rowerowych. Nic nadzwyczajnego, a jednak mają w sobie coś, co sprawia, że zahamowałem i zwróciłem na nie uwagę. Czasem to tylko światło padnie pod fajnym kątem, czasem jakaś droga, opuszczony dom, czy drzewo zrobi robotę.

I choć to codzienne widoki, to właśnie w nich najczęściej kryje się najwięcej uroku.