Ten zachód słońca był wyjątkowy – ogromna, ognista kula zawisła tuż nad linią horyzontu, a jej blask odbił się w spokojnej tafli wody. Ciepłe odcienie pomarańczu i czerwieni kontrastowały z chłodnym błękitem zmierzchu, tworząc niezwykłą harmonię barw.
Spokój i cisza? Cisza tak, ale nie spokój! Biegłem niczym spłoszony bażant na odpowiednie miejsce, a trzęsącymi się ze zmęczenia dłońmi ledwo utrzymałem aparat. A tu jeszcze trzeba było ochłonąć i uspokoić oddech, żeby zrobić w miarę ostre zdjęcia!

















