Pośpiech

Ten zachód słońca był wyjątkowy – ogromna, ognista kula zawisła tuż nad linią horyzontu, a jej blask odbił się w spokojnej tafli wody. Ciepłe odcienie pomarańczu i czerwieni kontrastowały z chłodnym błękitem zmierzchu, tworząc niezwykłą harmonię barw.
Spokój i cisza? Cisza tak, ale nie spokój! Biegłem niczym spłoszony bażant na odpowiednie miejsce, a trzęsącymi się ze zmęczenia dłońmi ledwo utrzymałem aparat. A tu jeszcze trzeba było ochłonąć i uspokoić oddech, żeby zrobić w miarę ostre zdjęcia!

Po drodze

Czasem wystarczy jeden moment, by poranek stał się wyjątkowy. Jadąc do pracy, zatrzymałem się na chwilę, by podziwiać niebo, na którym kolory zaczęły pojawiać się długo przed wschodem słońca, a delikatne chmury rozciągały się nad horyzontem, tworząc niezwykły spektakl.

Kilka minut w ciszy, kilka głębokich oddechów w chłodnym powietrzu i już wiedziałem, że to będzie dobry dzień. Takie chwile warto zatrzymać – w kadrze i w pamięci.

Rowerem

Ostatnie przejażdżki rowerowe przyniosły mi obrazy drogi – pustej, wijącej się pośród pól, otulonej światłem wieczoru. Każdy zakręt to nowa opowieść, każda kapliczka – niemy świadek przemijania.

Drzewa rzucają cienie jak ślady minionych chwil, a rower – wierny towarzysz wędrówki – zatrzymuje się razem ze mną, by wsłuchać się w ciszę. To podróż przez pejzaż i myśli, gdzie światło i mrok splatają się w jednej ramie, malując ulotne kadry drogi, która nigdy się nie kończy.

Spacer

Zimowy wieczór, wierzby i płonące niebo. To jedna z tych chwil, kiedy natura maluje własne arcydzieło, a ja tylko naciskam spust migawki. Cisza zdawała się spowijać pola, przerywana tylko szelestem suchych traw. Nic bardziej mylnego – przenikliwy wiatr wywoływał ciarki na całym ciele. A może to ten widok…

Uwielbiam takie momenty – surowe, spokojne, pełne ukrytej energii. Wierzby pamiętające dawne czasy, jakby przysłuchiwały się pożegnaniu dnia. Zachód słońca na tle zimowego, choć bezśnieżnego  krajobrazu ma w sobie coś nostalgicznego, ale i pełnego nadziei. Albo tylko ja to tak odczuwam.