Dokładnie dwa lata temu bez jednego dnia, 14 grudnia poranek przywitał mnie niesamowitymi widokami. Akurat rano jechałem załatwić pewną sprawę i dlatego odkryłem takie widoki, bo te cudownie oblepione drzewa występowały tylko na wyższych pagórkach mojej okolicy.
Szybki telefon do pracy, że dziś mnie nie będzie, pojechałem do domu po aparat i resztę dnia (a jak wiadomo, w zimie dzień krótki) spędziłem jeżdżąc, spacerując i fotografując. Odwiedzałem po kolei moje ulubione miejscówki na wyżej położonych terenach. Dopiero zapadający zmierzch przypomniał mi, że pasowało by wrócić do domu, a żołądek przypomniał, że jestem tylko o śniadaniu…




