W niedzielę nie było w planie dłuższej jazdy rowerem. Dzień wcześniej wpadła setka i raczej nastawiałem się na regenrację, niż kolejną włóczęgę. Jednak, kiedy o szóstej obudziłem się wyspany i wypoczęty już wiedziałem, że chwilę później będę siedział na siodełku i wpadnie kolejne co najmniej sto kilometrów.
Tym razem znaczna część trasy prowadziła przez lasy i fajnie, bo jak się okazało zaczęły już kwitnąć wrzosy! Przez kilka kilometrów miałem je tu i ówdzie przy leśnych szutrach. Poza tym w lesie nadal zielono i nie widać jakichkolwiek oznak jesieni, a na polach jeszcze sporo słoneczników cieszących oko swoim żółtym optymistycznym kolorem.





O rety, wrzosy zakwitły, a Ty już o jesieni. Zlituj się, jest dopiero połowa sierpnia. 😀
A widoki bardzo ładne. 🙂
PolubieniePolubienie
Noo, o jesieni, ale o braku jej znaków 😀
PolubieniePolubienie
Brak oznak jesieni w połowie sierpnia to jest oczywistość i jako taka nie zasługuje na najdrobniejszą wzmiankę. 😉
PolubieniePolubienie
Jak ktoś bardzo czeka na tę jesień to i w suchym listku się jej dobatrzy 🙂 Ja oczywiście czekam cierpliwie, bo wiadoma sprawa, że wcześniej czy póxniej przyjdzie niepytana o pozwolenie 🙂
PolubieniePolubienie