Mniej roweru

Słońce zaczęło wyłaniać się zza mgły. Podążałem niezbyt pośpiesznie polną drogą wśród rozległych pól. To tę okolicę wybrałem na dzisiejszy plener i to był strzał w dziesiątkę. O dziwo o tak wczesnej porze w niedzielę, nie byłem na tym pustkowiu sam.

Spotkałem spacerowicza i uwaga… rowerzystę. Aż mi się przez chwilę smutno zrobiło, że ja na nogach, a on na rowerze. Ale szybko przypomniałem sobie o moim postanowieniu na ten rok – mniej roweru!

Nawet chwilkę

Każda chwila ze słońcem i to jeszcze w weekend jest na miarę złota. Co prawda porywisty wiatr nie pomagał, ale musiałem spędzić ten wieczór w plenerze. Ostatnie promyki słońca malowały przypruszoną śniegiem okolice. Na szczycie górki zabrało się kilkanaście saren. Wydaje mi się, że to cały czas to samo stadko, które obserwuje od wczesnej zimy.

Z najpiękniejszym światłem

Po raz ostatni wracam do zdjęć z trzydziestego pierwszego grudnia. To z pewnością był punkt kulminacyjny poranka. Czerwono różowa poświata zaczęła się pokazywać nad horzyontem. Światło odbite kolorowało wodę w bagienku i całą okolicę.

Spieszyłem się, zrobiłem wiele kadrów. Zawsze tak robię, aby potem wybrać te z najpiękniejszym światłem.

Brak tematów

Zimą cieszy każda, choćby krótka chwila ze słońcem. A jeśli trafi się wschód lub zachód z pięknymi kolorami, to już szczyt marzeń. Ale z drugiej strony, gdyby codziennie przez cały rok niebo było bezchmurne i śweciło słońce, pewnie wczesniej czy później by nam sie to znudziło.

Mnie by to z pewnością nie odpowiadało. Owszem lubię ciepło, ale brak dynamiki w pogodzie oznaczałby dla mnie brak tematów do fotografowania…