Dawno, dawno temu… Sam już nie pamiętam, kiedy ostatnio fotografowałem Tatry oddalone o ponad 130 kilometrów. Przecież kilkanaście lat temu to ja, jako jeden z pierwszych pasjonatów dalekich obserwacji, odkrywałem miejscówki, z których da się je zobaczyć. Bez dzisiejszych symulatorów i aplikacji — po prostu gdzieś znalazłem w internecie wzmiankę, że z moich okolic jest taka możliwość.
Potem, w wieczory z przyzwoitą widzialnością, łaziłem lub jeździłem po górkach, wpatrując się w południowo-zachodni horyzont. Czasem tylko majaczyły, czasem błyszczały wyraźnie — zawsze była w tym nutka ekscytacji.
Dziś ten „sport” stał się całkiem popularny i widok Tatr z daleka już nikogo specjalnie nie zaskakuje. Ale mnie wciąż robi wrażenie. Za każdym razem. I pewnie tak już zostanie.



























