Rozgrzany entuzjazmem

Tylko na to czekałem. Aż w końcu wyjrzało choć odrobinkę słońca. Śledziłem układ chmur w aplikacji pogodowej tak, jak inni zapewne śledzili promocje na Black Friday, a rowerowe ciuchy leżały sobie i śledziły wzrokiem mnie. Gdy tylko pojawiły się pierwsze przebłyski, pięć minut później już siedziałem na siodełku.

Dwie godziny. Dokładnie tyle zajęła mi droga i dokładnie tyle czasu świeciło słońce. Po 13 dniach przerwy tego mi trzeba było. I nawet nie straszne mi były tylko 2 stopnie na plusie, bo byłem rozgrzany samym entuzjazmem.

Wpadła tylko jedna fotka, tak fajnie się jechało, że nie chciało się zatrzymywać. Jutro chyba znowu to zrobię.

Zalety i wady

Jest pięknie, ale mimo wszystko mam nadzieję, że to tylko krótki zimowy epizod. Kilka dni ze śniegiem zupełnie mi wystarczy. Popodziwiać, nacieszyć się bielą, ale jednak wolę dodatnie temperatury. No bo rower, bieganie… jak żyć bez tego?

Biały puch ma swoje zalety, bo robi z okolicy naturalne studio fotograficzne. Każda gałązka wygląda jak rekwizyt, każdy krok skrzypi jak w filmie i człowiek czuje się jakby wygrał losu na loterii pięknych widoków. Jednak ma zdecydowanie więcej wad. Ale to tylko moje zdanie, każdy oczywiście może mieć swoje 🙂

Po łopatowaniu

Że co, że co? Że śnieg w listopadzie? Nie, to nie ma nas co dziwić. W naszym klimacie w pogodzie możliwe jest wszystko i zawsze tak było. Raz na jakiś czas zdarzają się i tak obfite opady w listopadzie.

Rano wyjrzałem przez okno, a tam po wczorajszych kilkunastu centymetrach śniegu dosypało jeszcze ze dwa razy tyle. Najpierw rozruch przy łopatowaniu, a zaraz potem spacer po tych zaspach do połowy łydki. Trzy kilometry zmęczyły mnie chyba bardziej niż dziesięciokilometrowy bieg.

Nie poddałem się jednak, bo klimat był i nadal jest cudowny.

W parku

Dziś zabiorę Was na chwilę do pewnego parku. Końcówka października i magiczny, mglisty poranek. Mam wrażenie, że w parku jestem sam, ale o tak wczesnej porze nie mogłoby być inaczej. W tej mgle tak naprawdę niewiele widać, być może gdzieś w drugim końcu parku spacerują inni pasjonaci takich warunków…

Ja jednak skupiam się całym sobą na tym, co mnie otacza. Wypatruję kadrów i dokumentuję tę magię, która, jak wiadomo, nie zdarza się tu codziennie. Ona się zdarza. Zdarza się tylko czasami.

Dookoła pięknie

Ile to razy byłem tej wiosny w bukowych lasach… nawet nie pamiętam, ale dużo. To tam można spodziewać się najpiękniejszych kolorów, gdy nadchodzi jesień. W mocnym słońcu można chyba oślepnąć od tego złota.

Każdy spacer tam to mała podróż, kroki stawiasz niemal po złotym dywanie, a oczy chodzą dookoła głowy. Gdzie się nie spojrzy, tam pięknie.