Malarz nieba

Późny wieczór, słońce już za horyzontem. A jednak barwy nieba wciąż trwały i rozlewały się szeroko po polach.

Powietrze było nasycone spokojem, takim, który potrafi uspokoić nawet najbardziej rozbiegane myśli. Czuć było lekki chłód nadchodzącej nocy, ale nie był to chłód, który przeszkadzał. Drzewa stały nieruchomo jak strażnicy zmierzchu, a ich cienie zdawały się rosnąć wraz z ciemnością.

Patrząc na to niebo miałem wrażenie, że ktoś rozlał farby na płótnie i zostawił niedokończone dzieło, aby każdy mógł sam dopisać zakończenie. W takich chwilach czas przestaje się liczyć, bo jedyne, co się liczy, to trwanie w ciszy i patrzenie w stronę koloru.

Opublikowane przez Witold Ochał

Projekty? Sesje? Plenery? Nie, ja tylko fotografuję.

Dodaj komentarz