Jak widzę kałuże, to już wiem, że zdjęcia będą udane. A jeśli trafia się to podczas tak niezwykłego wschodu słońca, z pięknym światłem i mgłami, to już szczyt marzeń fotografa. Tak też było jednego z ubiegłotygodniowych poranków.
Światło wypełniało przestrzeń ciepłymi odcieniami złota i pomarańczy, sprawiając, że każda kropla rosy lśniła jak maleńki kryształ. Mgła otulała krajobraz delikatnym woalem, dodając mu tajemniczości i spokoju.
Powietrze pachniało świeżością, a cisza poranka potęgowała wrażenie wyjątkowości chwili. Kałuże odbijały niebo jak lustra, tworząc drugi świat tuż pod nogami. To był ten moment, w którym człowiek czuje, że natura maluje obrazy lepsze niż jakikolwiek artysta.




