Tak nie wypada

Jakoś ostatnio nie mogę się zebrać do fotografowania. Albo warunki nie sprzyjają, albo zwyczajnie nie mam ochoty, albo zawsze znajdzie się jeszcze coś innego. Ale nic na siłę — w końcu mam jeszcze spory zapas kadrów z września. Tak jak te poniżej, z poranka, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Prawdziwy sztos, choć podobno swoich zdjęć chwalić nie wypada.

Nie przegapmy

Dwa stopnie na plusie? Tak właśnie było dziś wcześnie rano. Szyby w aucie trzeba było już skrobać, więc przy gruncie temperatura pewnie spadła poniżej zera. Jesień nadchodzi szybkimi krokami i warto uważać, żeby nie umknęła nam w natłoku codziennych obowiązków. Dobrze znaleźć też chwilę na spacer po jesiennym lesie i moment spokoju na kontemplację tej niby smutnej, a jednak kolorowej pory roku.

Tak czy tak

Poranki zaczynają się coraz później. Można się wyspać i przy okazji złapać piękne kolory – pod warunkiem, że nie trzeba iść do pracy i ma się wolny dzień, rzecz jasna. Zazwyczaj w te wolne dni nie odsypiam jak większość ludzi, tylko wstaję przed świtem i ruszam na którąś z moich miejscówek.

Oczywiście tylko wtedy, gdy prognozy przewidują dobre warunki do fotografowania. Czasem uda się je przewidzieć, innym razem nie.

Ale co tam – jeśli nie pada, to i tak sama obecność w plenerze jest dla mnie przyjemnością nie mniejszą niż spacer połączony z fotografowaniem. Jeśli nie dzisiaj, to następnym razem na pewno się uda.

Sztuczny twór

Dzisiaj jeszcze jedno spojrzenie na zbiornik wodny w środku lasu z urokliwą wysepką. Miejscówka całkiem nowa – to jezioro powstało zaledwie rok lub dwa lata temu. Wcześniej go tam nie było, serio.

To sztuczny twór, ale z każdym miesiącem staje się coraz piękniejszy. Wyłożone kamieniem brzegi, porośnięte zielenią, okolica regularnie koszona – naprawdę fajnie tam jest. A o poranku to prawdziwa bajka. Nie ma opcji, żebym tam nie zajrzał, będąc w okolicy.

Śródleśny staw „Jeziórko”

Śródleśny staw “Jeziórko” – ciekawe, kto wymyślił taką nazwę. Mniejsza z tym – to naprawdę urokliwe miejsce na trasie moich rowerowych wypraw. Kiedy zajechałem tam kilka dni temu, okazało się, że staw jest całkowicie wyschnięty. Na środku została tylko odrobina błotka.

Mimo to miejscówka wciąż zachowuje swój urok i chętnie zatrzymuję się tu na chwilę wytchnienia. Warto zabrać aparat – nawet wyschnięty staw potrafi zaskoczyć grą światła, odbiciami drzew i drobnymi detalami, które tworzą prawdziwie malarski pejzaż. Kilka ujęć złotego światła nad taflą błotka, mgiełki unoszącej się nad wodą czy drzew w tle sprawia, że miejsce wygląda jak z innego świata.

To chwilowe

To na pewno tylko chwilowe załamanie pogody. Przez kilka dni było naprawdę pięknie, ale wierzę, że słońce i ciepło szybko do nas wrócą. Dokładnie takie, jak na moich zdjęciach – niby jesienne, a w odczuciu przyjemne ciepełko, i to nawet wcześnie rano. Jechało się miło po dobrze znanych miejscówkach, a nad wodą klimat był wręcz bajkowy.

Na zdjęciu udało mi się uchwycić właśnie taki poranek – delikatna mgiełka unosząca się nad wodą, złote światło wschodzącego słońca i odbicia drzew w tafli stawu. Całość wyglądała jak wyjęta z baśni, a natura po raz kolejny udowodniła, że potrafi zaskoczyć malarskim pejzażem.

Jesień, ale tylko astronomiczna

Dziś niepostrzeżenie, niezauważona przez nikogo, o 14:19 przyszła astronomiczna jesień. I nic dziwnego, że nikt jej nie zauważył – przecież pogoda wciąż jest letnia! Oby tak zostało jak najdłużej. Klimat w Polsce z roku na rok robi się coraz cieplejszy, a ja – choć dawniej nie przepadałem za gorącem – na stare lata stałem się istotą ciepłolubną.

Mgiełki umilają nam poranki, które nadal są zaskakująco ciepłe jak na tę porę roku. To fajna niespodzianka, kiedy jadę sobie leśnymi duktami, a w oddali nagle wypływają mgły, zwykle na polanach czy większych przecinkach. Tak też było tym razem.

Na zdjęciu uchwyciłem właśnie taki moment – promienie słońca przebijające się przez drzewa, rozświetlające leśną drogę i mgłę unoszącą się w tle. Natura znowu zrobiła swoje i podsunęła idealną scenerię do fotografii.

Koniec lata

Czy dzisiaj jest ostatni dzień astronomicznego lata? Owszem. Trzeba jednak przyznać, że końcówka lata rozpieszczała nas pogodą – było ciepło, w miarę sucho i bezwietrznie. A ogólnie całe lato minęło bez upałów, co dla mnie było świetną sprawą, bo za nimi nie przepadam.

Niestety nie obyło się bez kolejnych kontuzji, więc – jak już pisałem – byłem zmuszony mocno ograniczyć jazdę na rowerze. Na szczęście nie całkiem, a na pocieszenie zacząłem biegać, co przyniosło kolejne niedogodności zdrowotne. Organizm jednak, mimo nieco podeszłego już wieku, powoli przyzwyczaja się do nowego 🙂

Wracając do bieżących spraw – poniżej zdjęcia z wczorajszego poranka. Niespieszna trzydziestka na dwóch kółkach zaowocowała między innymi wizytą nad jeziorkiem, gdzie trafiłem na naprawdę fajny klimat. Piękne poranne światło w połączeniu z mgiełką i wodą musiało zrobić odpowiednią robotę na moich zdjęciach. Nie było innego wyjścia.